Nawigacja
Zdzisława Niwińska: Kredą po tablicy czyli... okiem belfra
Nie zdradzę się ile już lat pracuję w krakowskim V Liceum. Jest to lat więcej niż dużo. Szkoła ta, jedna z najlepszych w kraju, co wynika z niezliczonych rankingów, miała również "od zawsze" swoje harcerstwo. Miała, bo aktualnie nie ma. Budziło to zawsze mój niepokój, bo będąc instruktorką, wieloletnią szczepową krakowskiej "Puszczy" (Obecnie ZHR) jestem zaprzysięgłą zwolenniczką dobrze pracujących drużyn w szkole.

Trudno dociec przyczyn takiego stanu rzeczy. Szkoła życzliwa, tradycje sięgające początków Skautingu, pomieszczenia na harcówkę do zagospodarowania w każdej chwili i ponad tysiąc uczennic i uczniów.

Już drugi rok próbuję reaktywować drużynę wędrowniczą z pomocą bardzo dobrych środowisk krakowskiego hufca Śródmieście . Jak dotąd bezskutecznie.

Ciekawie przygotowywana rekrutacja, spotkania w klasach, pokazy technik harcerskich na dziedzińcu szkoły budzą zainteresowanie, ale gdy pada propozycja założenia zastępu, czy też spotkania po lekcjach, wszystko kończy się na niczym.

Pierwsze wrażenie, to chyba to, że młodzież odbiera prezentację harcerską jako kolejny, nawet dość ciekawy spektakl, który ogląda się lekko, przyjemnie i bez wysiłku.

Jednak, gdy przychodzi refleksja, że ten spektakl prowadzi do współuczestnictwa - następuje ucieczka. Młodzież licealna nie chce się angażować bezinteresownie w organizację harcerską. To wymaga czasu i wysiłku, pewnej dyscypliny i obowiązkowości. O takie postawy dziś bardzo trudno.

Od wielu lat, będąc wychowawcą kolejnych klas licealnych, stosuję z powodzeniem różne metody pracy harcerskiej. Mam system alarmowy klasy, działają "zespoły" na kształt zastępów, organizuję imprezy czy też wycieczki na sposób harcerski, nie nazywając niczego po imieniu. Dzięki takim metodom mam zawsze klasę zgraną , i osiągającą dobre wyniki na tle innych klas. Jednak nikt z moich uczniów, mimo namów nie wstąpił do harcerstwa. Czy to wynik upadku autorytetu harcerstwa w ogóle ? Czy może niechęć do wszelkich organizacji, rygorów, czy też "mundurowej gali". Trudno wyrokować.

Jedno jest pewne. Harcerstwo jest nadal dobrą metodą zrzeszania się młodzieży. Oferuje atrakcyjne formy pracy, tym co już należą ogromnie odpowiada.

Natomiast zachęcić do wstępowania nowych harcerstwo jakoś zupełnie nie potrafi, szczególnie na etapie Liceum. Czarno widzę powstawanie nowych drużyn w trzyletnim Liceum. Jeśli ktoś do harcerstwa nie wstąpi w Gimnazjum, to w Liceum z pewnością też tego nie uczyni. A może sięgnijmy do doświadczeń sprzed lat i zaproponujmy program harcerski dla młodzieży licealnej w nieco innym, tradycyjnym, ale po nowemu ujętym wydaniu. Niech starsze harcerstwo będzie wędrówką ale KWALIFIKOWANĄ, szansą na zdobycie umiejętności i uprawnień, po to by pełnić autentyczną służbę bliźnim. Nie proponuję tu powrotu do drużyn specjalnościowych, ale do trudnego, wymagającego wysokich umiejętności prowadzenia drużyn. Szczep, który posiada możliwości sprzętowe, dobre obozy i kadrę z kwalifikacjami to dziś prawie utopia, ale czy jest inna droga ?

Napiszcie proszę do Haera o Waszych doświadczeniach i spostrzeżeniach okiem nie tylko belfra.

hm. Zdzisława Niwińska


-------------------------------------------------
Nr HR-a: 1/2008

Social Sharing: Facebook Google Tweet This

10
MaciekP dnia marca 29 2008 00:22:15

Ale czemu:
Nie proponuję tu powrotu do drużyn specjalnościowych, ale do trudnego, wymagającego wysokich umiejętności prowadzenia drużyn.

Czemu "powrotu" i czemu "nie proponuję"?

2
Wilk Samotnik dnia sierpnia 10 2008 22:27:08

Bo te drużyny "specjalnościowe" to były czasy haespeesu, a nie alternatywa dla wędrownictwa , jak by to mogło być współcześnie.

1
sikor dnia sierpnia 10 2008 22:53:11

Myślę, że po tym roku będę mógł napisać artykuł w tym temacie. Będziemy starali się "wejść głębiej" szczepem w życie dobrej szkoły średniej. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Na razie kilka osób z tej szkoły udało się pozyskać.

8
Kamila dnia sierpnia 13 2008 20:13:53

O, dopiero teraz przeczytałam ten artykuł... Jak znajdę chwilę, to napiszę trochę o doświadczeniach "Pomarańczarni" w "Batorym". Krótko - niestety, wizja z artykułu jest dość bliska naszym doświadczeniom, ale jeszcze się trzymamy. Zresztą, w tym roku szykujemy z Harcerską Fundacją "Pomarańczarni" projekt, który może wiele wnieść do tematu. Ale o tym późniejSmile

Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.