Nawigacja
Anna Wittenberg: E-harcerz sam w sieci
Zjazdowi przyglądałam się z emigracji poprzez okienko kamery i słuchawkę radia. Summa sumarum - były to dla mnie trzy dni zacinającej się transmisji i ekranu, na którym było widać tylko, że ktoś się gdzieś rusza (ale kto i gdzie?). Gdyby nie to, że na bieżąco otrzymywałam również relację na gadu gadu i stronie mojego hufca, pewnie nie zrozumiałabym zbyt wiele z tego, co dzieje się na sali. Później jednak również relacje na gg się urwały.

"Delegaci ściągali pliki z netu, więc wojskowi wyłączyli wi fi" - przeczytałam później w mailu. Do dziś wolę wierzyć, że to jedynie zjazdowa plotka (choć, niestety, potwierdziło ją później kilka źródeł).



Cała ta sytuacja utwierdziła mnie jednak w przekonaniu jak ważne są zmiany w podejściu do harcerskiego programu. W większości drużyn nie uczymy jak być pożytecznym, oszczędnym (także w sensie czasu!), czystym w mowie internautą. Zapominamy powiedzieć, że łamanie praw autorskich (a więc partycypacja w wymianie nielegalnych plików również) to przestępstwo. O ile troszczymy się o naszych podopiecznych w realu, w wirtualnej rzeczywistości zostawiamy ich zupełnie samych.

Jak przemycać harcerstwo do e-świata? Wystarczy np. zaproponować harcerzom udział w Jamboree On The Internet (http://joti.zhp.pl). W stanicy hufca Warszawa-Mokotów została w tym roku stworzona 24-godzinna kafejka internetowa, do której w każdej chwili można było przyjść, aby poczatować ze skautami z całego świata, a przy tym także poznać lepiej ludzi ze swojego środowiska.

Można publikować wideorelacje z fajnych zbiórek w serwisie YouTube. Można wspólnie z harcerzami tworzyć strony internetowe (przy okazji otwierając próby na stopnie). Można do zwykłych zbiórek i gier wprowadzać elementy nowych technologii (dla wielu uczestników Rajdu Arsenał do dziś niezapomniany jest punkt, podczas którego członkowie patrolu siedząc w oddalonych od siebie pomieszczeniach, używając jedynie Skype, porozumiewając się po angielsku musieli zapobiegać kryzysom i koordynować współpracę oddziałów w ich wirtualnej, globalnej korporacji). Można zachęcać do złapania kontaktu z innymi skautami. Można, jeśli się chce.



Przykład jednak powinien iść z góry. A tymczasem, jaki przykład od przygotowujących to wydarzenie dostali ci wszyscy internauci, którzy chcieli śledzić obrady Zjazdu? Zanikający dźwięk i rwący się obraz. A potem informację, że delegaci sobie ściągali pliki.

Trochę mi przykro, bo w takiej formie Zjazd wyglądał dokładnie (i kiedy mówię "dokładnie" to właśnie mam na myśli) jak transmisja z obrad Rady Warszawy - takie same absurdy, taka sama jakość (transmisji, obrad...).

Pozostaje mieć nadzieję, że do przyszłego Zjazdu zarówno odpowiedzialni za niego jak i delegaci dowiedzą się czegoś o funkcjonowaniu (ci pierwsi) i kulturze (ci drudzy) Internetu. Może warto spróbować podczas niezbyt popularnej, a niezwykle pożytecznej akcji ZHP?
http://partnerzy.zhp.pl/akademia-e-seniora-i-e-bezpieczenstwa.html

pwd. Anna Wittenberg - pełnomocnik Komendanta Hufca Warszawa Mokotów ds. zagranicznych.
Zdjęcia wykonała na Zjeździe ZHP phm. Kamila Wajszczuk.




-------------------------------------------------
Nr HR-a: 6/2009

Social Sharing: Facebook Google Tweet This

Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.