Nawigacja
Janusz Sikorski: Po co nam Naczelny Sąd Harcerski ???

Po co nam Naczelny Sąd Harcerski ???



     Tak, w teorii to wiem po co mamy w ZHP NSH. Wszystko pięknie, wszystko jasne. Ale chciałbym by każdy z nas, instruktorów harcerskich czy też delegatów na Zjazd odpowiedział sobie na pytanie które zadałem w tytule niniejszego artykułu.

     O czym rzecz będzie ? Ano o dość starej już sprawie. Starej bo z 2011 roku. Następne pytanie mogłoby brzmieć: Po co nam takie odgrzewane kotlety ? A niestety potrzebne bo... Sprawa trwa dalej i ma coraz bardziej żenujący przebieg.

     Na początek przypomnimy sobie może od czego się to w ogóle zaczęło:

http://www.youtub...BSYenbs40c

Nie będę tego streszczał, to po prostu trzeba sobie odsłuchać.


     Sprawa wydawałoby się prosta. "Bohaterowie sztuki" wykazują wyraźnie swym zachowaniem stan dość odległy od harcerskich standardów z okazji podsumowania akcji letniej. Główny aktor pan J. należy widać do tej części Polaków którym pewne popularne "stany" (może ciśnienie atmosferyczne ?) wybitnie nie służą bo rodzą w nich nieokiełznaną agresję. Oczywiście pikanterii sprawie dodaje fakt, że mamy do czynienia z osobą o niemałej pozycji harcerskiej i zawodowej. Wszak chodzi o członka Rady Naczelnej ZHP, wykładowcę akademickiego.

     Nie należę do specjalnie wielkich fanów Chorągwi. I nie chodzi o moją, Śląską ale w ogóle. Jednak muszę przyznać, po zapoznaniu się z 8 segregatorami dokumentów, że postępowanie Chorągwi w tej sprawie wygląda wręcz wzorcowo. Zero zamiatania pod dywan, wzięcie wszystkiego "na klatę" (bo też klatę Komendant Chorągwi ma sporą ;) ). Wzorowe zarządzanie informacją w sytuacji kryzysowej. Jasne wypowiedzi do mediów, no i przede wszystkim czynności wykonywane w zgodzie z tym jacy być, my harcerze, powinniśmy.

     Przyjrzyjmy się bliżej.

     Po powzięciu wiadomości o sprawie, szybkie rozeznanie sytuacji i bardzo szybkie podjęcie decyzji o zawieszeniu pana J. i spółki w wykonywanych dla ZHP czynnościach. Pełna współpraca z Rodzicem najmocniej poszkodowanej dziewczyny. Zabezpieczenie majątku hufca i właściwe czynności kontrolne. Bardzo różne czynności, które w swojej istocie miały za zadanie ukazać Komendzie Chorągwi jak jest naprawdę a nie to jak ktoś chciałby by to widziano...

     Jak do tej pory mogłem być dumny, że jestem członkiem ZHP. Wzorowe i fachowe działanie. Ale cóż, przecież każdy zawieszony ma prawo do odwołania. I oczywiście to dobrze. Bo przecież nie zawsze postępowanie danego człowieka jest tak jednoznaczne i skandaliczne.

     Tu jednak zaczynają się schody. Sprawa trafia do Naczelnego Sądu Harcerskiego. Zostaje wyznaczony skład orzekający. Oczywiście, jak to w NSH, sami harcmistrzowie. Można rzec kwiat kadry instruktorskiej. Wieloletnie doświadczenie, spora wiedza no i właściwa postawa, bo Ich decyzje są wyznacznikiem tego co dla instruktora ZHP jest słuszne a co nie. Za co należy upomnieć, ukarać naganą a za co po prostu wylać z ZHP. Pełna świadomość, że tu w ZHP nie musimy mieć obciążeń wiszących na naszym Polskim systemie prawnym w spadku po "minionym okresie". Że tu w ZHP mamy swoje przepisy wewnętrzne, znacznie więcej wymagające od instruktora niż prawo zewnętrzne. W pełni świadomi, że tu w największej polskiej organizacji skautowej pracujemy z młodymi ludźmi i nasza praca ma praktycznie zawsze przełożenie na przyszłe losy tych ludzi i ich przyszłych rodzin..

     No i pięknie. Sąd się zebrał, podumał i wydumał, że staremu, sprawdzonemu druhowi który co prawda nadużywał wulgaryzmów i wdał się w awanturę z osobą niepełnoletnią, właściwie to należy się upomnienie. Ot tak. Załatwione i pozamiatane. Ojjj niedobry druszek, nio nio nio, upominamy. ..

     No po prostu zwyczajnie coś człowieka może trafić.

     Można było sprawę zamknąć. Ukarać jak należy. Wydalić z ZHP. Raz dwa i po sprawie. Ale nie, po co ? No i się zaczęło:

     Petycje rodziców dzieci z hufca M. o wykluczenie tego człowieka z ZHP, stanowiska instruktorów Chorągwi (np. pismo do Naczelnika ZHP w którym komendanci hufców wraz ze skarbnikami proszą o jak najwyższą karę jaka tylko jest możliwa wg statutu. A PRZEDE WSZYSTKIM TVN24 MIAŁA NEWSA. Czysta eskalacja kryzysu. Puszka Pandory została otwarta. Oczywiście nikt tych nagrań wcześniej nie widział. Nikt nie wiedział, że jak przyjechała policja to dzielny "instruktor" miast poddać się badaniu krwi zniknął gdzieś i w ogóle nie miał pojęcia, że jakaś policja znajduje się na terenie ośrodka. ZHP stało się pośmiewiskiem w sieci i nie tylko... I czyja to wina ? No jak myślisz czytelniku ? Oczywiście że nie towarzystwa wzajemnej adoracji w którym zrodził się rzeczony "stan ducha i ciała". A może NSH który upominając za coś co powinno skutkować natychmiastowym wykluczeniem z ZHP spowodował frustrację u wielu ludzi a przede wszystkim wywołał strach o dzieci które są harcerzami. ILU MUSIAŁO ODEJŚĆ ? Ilu dzieciom zakazali rodzice (słusznie zresztą jak widać) chodzić na zbiórki ?

     Sporo pytań. Ale wszystkie one znikają i bledną po zapoznaniu się z bezczelnością ludzi którzy swoim postępowaniem niszczą ZHP. Otóż okazuje się, że wszystko to jest winą młodych instruktorów którzy mieli śmiałość wypowiedzieć się dla dziennikarzy. Oczywiście należy natychmiast podać ich do SH co zresztą uczyniono.. Bo to zachowanie młodych instruktorów nie godzących się na notoryczne łamanie naszego Prawa jest "nieetyczne i niezgodne z prawem i przyrzeczeniem harcerskim. Nie przystoi instruktorowi organizacji wychowawczej i w ogóle stanowi o zaprzeczeniu idei harcerstwa".

     Czasem po prostu trudno znaleźć cenzuralne słowa. Cóż jestem podharcmistrzem i za żadne skarby świata nie chcę być harcmistrzem jeśli to spowoduje u mnie ślepotę i totalny brak zrozumienia oraz współczucia ofiarom postępowania ludzi udających instruktorów harcerskich. Mam otwartą próbę harcmistrzowską i właściwie to już zrealizowaną. I tak właściwie to chyba napiszę wniosek o negatywne jej zamknięcie.

      I generalnie to mam coraz większą ochotę stanąć przed Naczelnym Sądem Harcerskim, udać, że jestem solidnie "naprany" (udać, BO JAKO INSTRUKTOR HARCERSKI NIE PIJĘ, dziwne ?) i nakrzyczeć na szanowne druhny i druhów używając do tego słów jak najbardziej niecenzuralnych. Może chociaż trochę odreaguję, a co mi grozi ? Upomnienie ? Może nawet i nie to. Może pochwała ? Bo przecież w całej sprawie chodziło o 16 letnią dziewczynę która po przejściach z panem J. powinna korzystać z pomocy psychologa w celu osłabienia negatywnych efektów całej sprawy. A więc skutki zachowania pana J. byłyby wielokrotnie gorsze niż mojego. Ja przecież nakrzyczałbym i naubliżał dorosłym, w pełni ukształtowanym ludziom. Oni pewnie nie musieliby się po tym leczyć. Chociaż kto wie ? Dość zdolny jestem.

     Oczywiście po zasadniczym błędzie NSH musiało dojść do coraz większej eskalacji kryzysu, czego zresztą jakimś przejawem jest niniejszy artykuł. A co, niech winni rozdmuchania sprawy też chociaż trochę przestaną być anonimowi.

     Tak więc sprawa weszła na nowe tory. Wobec całkowicie błędnego postępowania NSH brać instruktorska chorągwi śląskiej najwyraźniej postanowiła wziąć sprawę w swoje ręce. No bo cóż zrobić jeśli NSH nie widzi rzeczy oczywistych? W polskim prawie karnym jest instytucja zwana stanem wyższej konieczności. W prawie harcerskim niby nie ma czegoś takiego. Tak, tak wydawać by się mogło ludziom nie mającym pojęcia o tym czym jest harcerstwo. Jak działa nasze prawo. Otóż jak najbardziej instytucja stanu wyższej konieczności jest w prawie harcerskim. Granice jej użycia określa nasze sumienie. Nie wyobrażam sobie pełnienia funkcji Komendanta Chorągwi i bezradnego przyglądania się temu jak szkodzi się dobremu imieniu, majątkowi, krzywdzi ludzi...

      Na pewno zrobiłbym co w mojej mocy by natychmiast to przerwać. I niewiele oglądałbym się na boki. BO TO JEST WŁAŚNIE STAN WYŻSZEJ KONIECZNOŚCI bezpośrednio wywołany zachowaniem pana J. i jego gromadki a pośrednio takim a nie innym orzeczeniem NSH.

     Zwołuje się więc Zjazd nadzwyczajny hufca, Zjazd zmienia władze itd., itp... Ale cóż nic to. Tu brakło kropki a tam przecinka a właściwie to nie wiem czego. Może czytania ze zrozumieniem. W każdym razie "dzielni bohaterowie" zaskarżają decyzję o zwołaniu Zjazdu i... Komendant Chorągwi jest do ukarania. Skąd my to znamy. Ano tak, winni są ci którzy reagują a nie ci którzy łamią prawo. To przecież ten sam mechanizm. W każdym razie trzeba ukarać złego Komendanta Chorągwi. A co tam. "Niech se" zwołają Zjazd Chorągwi i wybierają nowe władze. A MOŻE TAK PAN J. ? Przecież to dobry, sprawdzony i swój druh jest. Na pewno podejmie wyzwanie. W końcu jeśli tego organizacja potrzebuje to się nie odmawia. "Wicie, rozumicie".

     W każdym razie dziś jest po sprawie przed Chorągwianym Sądem Harcerskim i cała gromadka "dzielnych bohaterów" została uznana winnymi złamania naszego prawa w wielu punktach i została pozbawiona wszelkich praw członkowskich. Pan J. na 4 lata a pozostałe osoby na 4 i 2 lata.
     Nie można było tak od razu ? Ale ale, zaraz... Teraz piłeczka wylądowała po stronie ekipy pana J. Złożono odwołanie i sprawa trafiła do światłych harcmistrzów z NSH. Sprawę wyznaczono na 23.11.2013r. Ciekawy jestem czy NSH w końcu się obudzi i coś tam do kogoś dotrze, czy też stwierdzone zostanie, że ci nasi harcmistrze, ze "Ślunska", to pewnie jakieś ogłupiałe są i oczadziałe. Albo chodzą na smyczy Komendanta Chorągwi. Tak, to musi być to, bo przecie to kawał chłopa jest i budzi powszechny "respekt". Ja bym Go i za to ukarał. Np. zuchy z naszego szczepu mówią o Nim druh zapaśnik. No przecież to nie przystoi....

      No chyba, że to nie jest tak. Może po prostu czas wymienić w całości skład NSH. Bo jeśli o mnie chodzi to, przynajmniej w tej opisywanej sprawie zawiódł na całej linii, przysparzając ZHP wielu wrogów i kłopotów. A może w ogóle powinniśmy zrezygnować z tej instytucji?

     Naprawdę nie wiem czy to takie trudne do zrozumienia. Tak po ludzku. MAMY 21 WIEK. Czasy się zmieniły. Już nie tak łatwo ukręcić sprawie łeb. Coraz więcej ludzi jest świadomych swoich praw, wiedzą o nich i korzystają z nich. A wielu szeregowych instruktorów harcerskich ma po prostu, po ludzku, dość chamstwa, zakłamania, kombinatorstwa i picia które są często związane z udawaniem kogoś kim się na pewno nie jest. Trudno być harcerzem. No trudno i dlatego nie każdy może nim być.
     Hmm, i tak wciąż dręczą mnie pytania. W piątek mam zbiórkę z wędrownikami. Tytuł... Autorytety. Jak ja im to wytłumaczę... A drugie ... to śpiewa właśnie w radyjku "Perfect"...Kto za utwór zaś niniejszy, zespół nasz uczyni mniejszym... ooo ale wkoło jest wesoło, człowiek w pracy małpa w zoo, ooo puste pole za stodołą a chłop pije ale jazz..."


phm. Janusz Sikorski HR
Szczepowy III SH "Leśni"
Drużynowy 8 Tyskiej Drużyny Wędrowniczej
Członek Komendy ds programu i pracy z kadrą - Hufiec Ziemi Tyskiej
Przewodniczący Śląskiego Kręgu Płaskiego Węzła
Przewodnik Gromady Wilków Puszczańskiego Kręgu Czarnego Dębu
Chorągiew Śląska
Związek Harcerstwa Polskiego

ps.

     Szczerze podziwiam Ojca dziewczyny. Jak trafiłoby to na moją córkę to, oprócz innych kłopotów .... [groźby są karalne druhu Januszu! Ale ....ja też mam Córkę!....Naczelny]



     A jaki "piękny" wydźwięk ma powyższa reklama...
Kasia, Aneta czy Tomek a zapewne i wielu innych przeżyło przygodę, że hoho... Do nich też mam słowo na koniec: To wszystko to nie jest żadne harcerstwo to przebierańcy. Prawdziwe, żywe harcerstwo istnieje naprawdę i może ta prawdziwa przygoda wciąż jest przed Wami. Harcerz jest zawsze pogodny Druhny i Druhowie.


Social Sharing: Facebook Google Tweet This

Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.