Nawigacja
Janusz Sikorski: Listy nocą pisane

Drodzy czytelnicy!

Poniżej prezentujemy fragmenty nowej książeczki - poradnika Wilka Ojca ze szczepu Leśni w Tychach. Niedługo ukaże się ta książeczka w ramach Biblioteczki Kręgu Płaskiego Węzła.

     Te publikacje biblioteczki, to nawiązanie do dawnych najlepszych wzorców harcerskiego poradnictwa, bo są pisane nie językiem "naukowym, podręcznikowym" a czystym doświadczeniem, prawdziwą praktyką. Formuła listów w wypadku tej książki jest autentyczna, to wymiana doświadczeń miedzy drużynową a doświadczonym komendantem szczepu.

Zapraszamy do lektury!

 

- Hej Leszku, i jak tam czujesz się po kursie przewodnikowskim i drużynowych? Czy jesteś gotowy przejąć od Izy prowadzenie drużyny ?

- Właściwie Druhu to sam nie wiem. Po części przez to, że dużo rzadziej spotykaliśmy się w ramach drużyny wędrowniczej, czy szczepu; a ludzie z którymi przyszło mi pracować, głównie w szkole, no umówmy się nie zrzeszeni przeważnie nie pałają entuzjazmem do pracy, co momentami jest to dość demotywujące, w pewnym sensie zamknąłem się na ludzi.
     Do tego stopnia, że na początku kursu sam miałem ogromny problem żeby się na tych ludzi otworzyć.. A przecież to byli harcerze. Ludzie wierzący w te same ideały co my. Ludzie którzy zamiast się po prostu bawić czy odpoczywać w weekend jadą na kurs z nastawieniem, że się czegoś nauczą i rozwiną. Właśnie nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem tak mile zaskoczony nastawieniem ludzi.
     Odzwyczaiłem się od tego, na przerwach między zajęciami często pojawiały się dyskusje czy rozmowy na temat takie jak metodyki, doświadczeń z obozów czy nawet obniżenia granicznego wieku wędrowniczego. Tematyka zajęć pierwszego weekendu była wydaje mi się najbardziej luźna, pewnie z tego powodu, że potrzebowaliśmy jako grupa czasu żeby się ze sobą zżyć, i móc pracować na wyższych obrotach. Z czasem zajęcia i dyskusje stawały się bardziej rozbudowane i ciekawsze. Szczerze mówiąc trafiliśmy na bardzo fajną grupę która stworzyła bardzo ciepłą pozytywną atmosferę .
     Jedną z ciekawszych rzeczy jaka rzuciła mi się w oczy było to, że kurs nie miał nas nauczyć wszystkich rzeczy które kiedykolwiek mogły by się nam przydać, ale miał nas nauczyć szukania informacji i bycia na bieżąco. Moim zdaniem osiągnął cel. Dygresja, oczywiście samej aktualnej wiedzy też było całkiem sporo, co sprawiało, że te dwa elementy dobrze ze sobą współgrały. Co do formy zajęć jednak miałbym pewne zastrzeżenia, harcerstwo ma być naturalne nie wydaje mi się że dla ludzi w przedziale wiekowym od 16 do 25 pląsanie jest naturalne, ale może to my, "leśni" jesteśmy "wynaturzeni" i było to inne od tego do czego byliśmy przyzwyczajeni, ale cóż widocznie "leśni" tak mają.
     Jednak mimo to wrażenie po kursie jest bardzo pozytywne, cieszę się, że na nim byłem. Nie był to tylko kurs do odbębnienia, ale naprawdę dobrze spożytkowany czas. Wiem, że się sporo nauczyłem, poznałem świetnych ludzi, zwyczaje innych hufców czy środowisk.

- Oki, Maryś a jak Ty to widzisz ?

- Hmm... Motywem przewodnim kursu przewodnikowskiego na którym byliśmy z Leszkiem było ratowanie świata. Wizja jak się okazało atrakcyjna, gdyż niektórzy uczestnicy przybyli z naprawdę dalekich stron (z Lublina chociażby). Zajęcia trwały w sumie trzy weekendy i muszę przyznać, że był to dla mnie czas wypełniony przemyśleniami, refleksjami i spostrzeżeniami odnośnie harcerstwa, instruktorów, a i samego kursu, rzecz jasna.
     Pierwszą rzeczą jaka rzuciła się w oczy wszystkim kursantom była atrakcyjna forma zajęć. Wszyscy przywykliśmy do słuchania wykładów i robienia notatek tu zaś zajęcia nastawione były na przekazywanie umiejętności nie tylko wiedzy. Najlepszym przykładem są chyba zajęcia na temat podstawowych dokumentów ZHP (polegające na wyszukiwaniu ważnych informacji we wszelakich instrukcjach i tym podobnych), który na wszystkich zrobiły ogromne wrażenie.
     Od pierwszych minut zajęć widać było, że kadra i prowadzący zajęcia włożyli mnóstwo serca w to, aby ten kurs był naprawdę wyjątkowy dobrzy przez uczestników wspominany. Zaangażowanie i entuzjazm po prostu biły od nich, a stosunek do uczestników był nad wyraz serdeczny. Aż się ciepło na sercu robiło podczas rozmowy z tymi instruktorami.
     Oczywiście daleka jestem od wysuwania opinii na temat kursów, czy warsztatów na podstawie panującej atmosfery i sympatii (bądź antypatii) jaką się darzą biorący w nich udział. Zawsze wydawało mi się to sprawą drugorzędną, ustępującą miejsca kwestii priorytetowej, merytorycznej zawartości zajęć, a ta wydała mi się duża. Potwierdzały to choćby dyskusje jakie po wykładach prowadzili między sobą uczestnicy. Nawet nie treść tych dyskusji, a sam fakt ich prowadzenia jest, w moim odczuciu, dowodem na poszerzenie się horyzontów myślowych kursantów.
     Pozytywy można by wymieniać jeszcze długo (najważniejsze mam nadzieję zaakcentowałam należycie), lecz zdarzały się na kursie momenty w których prawdę mówiąc, czułam się nieco zagubiona. Przede wszystkim niektóre formy przekazywania wiedzy i przerywniki w zajęciach wydawały mi się co najmniej nie na miejscu. Wspominałam już, że prowadzący zajęcia nie chcieli nas, uczestników zanudzić, więc prześcigali się w wymyślaniu coraz to ciekawszych sposobów uczenia i zmuszania do przemyśleń. Były gry planszowe, quiz, nawet oglądanie kreskówek. I tu pojawiło się w mojej głowie pytanie, które męczy mnie do teraz: Dlaczego? Co kierowało wykładowcami przy wyborze takich a nie innych form? Odpowiedzi, które mi się nasunęły, lub nasunięte zostały przez innych, są różne. Być może i taką mam szczerą nadzieję, miało to na celu poszerzenie wachlarza umiejętności kursantów, pokazania im różnorodnych możliwości pracy ze wszystkimi pionami wiekowymi i zaprezentowanie jak to zrobić dobrze. ...


... W dniu 27 sierpnia 2013 12:40 użytkownik Janusz Sikorski napisał:

     Cześć

     Droga drużynowego to dla dorosłej świadomej osoby dobry wybór. No ale jako instruktorka survivalu pewnie dobrze to już wiesz ;).
     Mamy do siebie trochę daleko więc pomoc będzie raczej zdalna ale kto wie, może jednak gdzieś w lesie się spotkamy (jakieś warsztaty puszczańskie czy coś...) W każdym razie fajnie, że świadoma osoba chce poprowadzić drużynę harcerską, jedynie zalecałbym zastanowienie się czy na pewno SH... Warto chyba z założenia założyć wielopoziom i za cel przyjąć wędrownictwo bo sh to tylko malutki etapik na drodze do...
     Swoją drogą widzę, że pracujesz nad sobą więc, jeśli jeszcze nie zaliczyłaś tej obowiązkowej, moim zdaniem, pozycji to polecam jak najszybsze przeczytanie wędrówki do sukcesu. To chyba najważniejsza, bo fundamentalna pozycja książkowa skautingu a więc i naszego, harcerskiego puszczaństwa.
     Jeśli przeczytałaś wampumy to cóż... Mogę Ci je polecić jako żelazną pozycje programową dla drużyny harcerskiej. Nie wszystko tam jest napisane, ale jeśli przeanalizujesz plakietkę naszych wampumów i treść instrumentu to znajdziesz bezpośrednie odwołanie do mistrzostw ze "Zwoju" Po zrealizowaniu wampumów masz kilka mistrzostw... To taka nasza puszczańska droga ;). Oczywiście piszę o drodze w wymiarze praktycznym bo ten głębszy duchowy to zupełnie inna sprawa.
     Jeśli chcesz (to znaczy masz ochotę i czas) to możesz poprzeglądać artykuły w HR (taka nasza ZHP-owska Pobudka tyle, że sporo starsza) Znajdziesz tam trochę praktycznych porad ale i garść naszych poglądów na temat puszczaństwa i jego konotacji z harcerstwem. To tak na szybko a jeśli cdn to dobrze. Aaa i pozostaje kwestia mian puszczańskich ale to trochę osobna sprawa, pewnie na następnego posta.

     Link

a tu garść o naszym puszczaństwie:
      Link
     Link
     Link

pozdrawiam
Janusz Sikorski
www.lesni.pl


Dnia 27-08-2013 o 13:06:56 Ajrin napisał(a):

     Hej!

     Dziękuję ślicznie za odpowiedź, to dla mnie duże wyróżnienie i niesamowicie ważne, że mam gdzieś, w kimś oparcie - ponieważ wciąż czuję się "obca" w swoim hufcu, w którym dominują drużynowe-nauczycielki z 25-letnim stażem i 16-letnie drużynowe, ich wychowanki...
     Pion SH został mi niejako narzucony, bo drużyn w nim "jest wciąż za mało"... Plan miałam taki, że rozwinę w ciągu dwóch lat drużynę, by w trzecim roku przekazać ją następcy i przejść do wędrownictwa, by z kolei tam zasiać ziarnko puszczaństwa, ponieważ moja hufcowa stwierdziła, że drużyny wielopoziomowe to tylko w małych miejscowościach, gdzie nie można stworzyć osobnych drużyn...
     Jednakże cały czas mnie to kusi, zwłaszcza, że po kursie drużynowych okazało się, że po połączeniu dwóch pionów na szkoleniu mam podwójne zaświadczenie, i na drużynową harcerską i starszoharcerską...
     Jestem bardzo mobilna, co chwilę w innym zakątku kraju, a to warsztaty surwiwalowe, a to konwent (20-22.09 Barania Góra, mało harcerski, ale serdecznie zapraszam, gdyby ktoś chciał poznać bardziej surwiwalowe klimaty http://projekt-bushcraft.pl/5konwent/ ) więc będę ogromnie wdzięczna za informacje o planowanych imprezach, spotkaniach....
     W akcie szaleństwa zakupiłam całą biblioteczkę Kręgu Płaskiego Węzła i jeszcze kilka innych pozycji, więc czytam cały czas, jak tylko praca i dzieci mi pozwalają Z chęcią poczytam informacje z linków, kilka już mam za sobą.

Pozdrawiam, i do "sklikania"

Irena


W dniu 28 sierpnia 2013 06:24 użytkownik Janusz Sikorski napisał:

     Hej

     Tak się zastanawiam... Jeśli masz w sobie dużo chęci i potrafisz czytać (a to coraz rzadsza sztuka niestety) To możemy, tak pokrótce i na szybko, przerobić jeszcze raz kurs drużynowych tym razem korespondencyjnie i zupełnie nieformalnie.
- Pokrótce - bo przecież masz już wymagane przygotowanie, na szybko - bo rok harcerski zbliża się wielkimi krokami,
- korespondencyjnie - bo trochę kilometrów nas dzieli
- a nieformalnie - bo formalnie nie potrzebujesz już przecież.

     Dlaczego wogóle składam Ci taką propozycję ? Po pierwsze taka osoba jak Ty to rzadko się trafia. Jak sama Napisałaś, większość drużynowych to .... I taka jest ZHP-owska rzeczywistość a po drugie cóż... Kursy drużynowych organizowane obecnie w ZHP przedstawiają pracę i wiedzę potrzebną drużynowemu w zupełnie innym ujęciu niż to co proponuję ja. Ja proponuję ujęcie praktyczne do bólu. Mogę przedstawić Ci działanie metody harcerskiej w sposób przewidziany dla drużynowego a nie dla absolwenta studiów pedagogicznych. Niezaprzeczalną zaletą tego kursu będzie to, że będzie on skierowany do Ciebie a więc spróbujemy go zagadnieniowo umiejscowić w Twoim świecie...
     Niezależnie od tego czy skorzystasz z tej oferty czy nie, jest kilka spraw. Pierwsza to drużyna. HS moim zdaniem to najgorszy z możliwych pomysłów. Rozumiem Twoja Hufcową oczywiście. Jeśli drużyn starszoharcerskich jest mało to gdzie mają trafiać ludzie z drużyn harcerskich, poza tym kiepsko to w statystykach wygląda... Tyle, że czas HS jest zbyt płynny by wydzielać dla niego 3 lata z rozwoju dziecka a i metodyka HS nie różni się od H zbyt wiele. Po prostu jest się H i po jakimś czasie przestaje się nim być i wtedy powinno wejść się na ścieżkę wędrowniczą. A więc, tak naprawdę w ujęciu obecnie obowiązujących w ZHP metodyk powinna być drużyna wielopoziomowa. Albo H+HS albo HS+W. Tak to po prostu pasuje do rozwoju psychofizycznego dziecka. A drużyn HS nie przypadkiem jest mało, jakieś przyczyny tego stanu rzeczy są, prawda ?

Aaaa no i tak... Jeśli oferta ma być pełna to jeszcze przydałby się zakres kursu...

     Widzę to mniej więcej tak:

     - Cel pracy harcerskiej i wynikająca z niego organizacja pracy
     - Powstawanie drużyny harcerskiej (kadra drużyny, środowisko działania)
     - Genialność metody harcerskiej (jak to jest że mogą wychowywać i to skutecznie amatorzy bez stosownego wykształcenia)
     - Instrumenty metodyczne ich rola i ... różnorodność ?
     - Programowanie pracy drużyny

I to chyba wszystko co jest potrzebne. Oczywiście program będzie się zmieniał jeśli Kursant będzie miał takie potrzeby

A więc zapraszam

phm. Janusz Sikorski HR
drużynowy 8 Tyskiej Drużyny Wędrowniczej "Birkuty"
szczepowy III Szczepu Harcerskiego "Leśni"
Członek Komendy Hufca ZHP Ziemi Tyskiej - odpowiedzialny za pracę z kadrą
Zastępca Redaktora Naczelnego Internetowego pisma harcerskiego "HaeR"
Przewodnik Gromady Wilków Puszczańskiego Kręgu Czarnego Dębu nazywany wśród Puszczańskiej Braci Wilkiem Ojcem ;).

ps.

     Co do wrześniowego konwentu to pewnie nie uda mi się wyrwać ale może któryś z naszych młodszych instruktorów da radę, jeśli nie okaże się, że kalendarz już mają zajęty... W sumie mamy niedaleko.


Dnia 28-08-2013 o 12:59:22 Ajrin napisał(a):

     Teraz to nie wiem co napisać...
     Jestem pod wielkim wrażeniem, i dziękuję za to, że pozwoliłeś poczuć mi się tak wyjątkowo - oczywiście jestem na tak!
     Z największa przyjemnością skorzystam z możliwości dedykowanego kursu korespondencyjnego - uwielbiam czytać, nie mam problemów ze zrozumieniem, i z małą przerwą na operację 11-16.09 (chociaż postaram się mieć dostęp do internetu) - mam czas na naukę.
     Bardzo mnie stresuje sytuacja, że wszyscy wymagają ode mnie żebym założyła drużynę już teraz - najlepiej 2 września - a nikt nie ma za bardzo czasu porozmawiać o szczegółach technicznych, o tym wszystkim czego nie da się znaleźć w książkach. Ale z takim wsparciem damy radę - w takim razie czekam z niecierpliwością na maila.

Jeszcze raz bardzo dziękuję za tę szansę!
Irena
bez drużyny, szczepu i stopnia...
Jeszcze


Dnia 29-08-2013 o 13:38:45 Janusz Sikorski napisał(a):

     Ehhh wcale nie dałem poczuć Ci się wyjatkowo... Jesteś wyjątkowa. Wchodzisz na odprawę drużynowych w hufcu i co ? Jesteś wyjątkowa
     Bardzo smutne jest to, że nie masz jeszcze żadnego stopnia. MUSISZ to jak najszybciej zmienić, jak przyjdzie czas to pomożemy w razie czego przy rozpisaniu próby. Nasza szczepowa Koza, ekhm druhna harcmistrzyni Stanowcza Wilczyca jest szefową hufcowej KSI więc trochę doświadczenia ma (Chociaż dla mnie to i tak 24 letnia Kózka;)
     Chcesz czy nie, drużynowy jestvprzykładem dla swoich ludzi i to już jest wystarczający powód by stopnie zdobywać.bSzczegóły techniczne zakładania drużyny zostawimy sobie na koniec. Zaczniemy od najważniejszego...

          - Cel pracy harcerskiej i wynikająca z niego organizacja pracy

     Często młodzi ludzie narzekają na kiepską motywację oferowaną przez harcerstwo, na brak wspierania działań itd...
     Najczęstszą przyczyną tego stanu rzeczy jest chyba kiepska świadomość tego co i po co robią, a w szczególności brak poczucia służby. A właśnie służba chyba jest najważniejszym słowem opisującym to co robi drużynowy. Owszem, to możliwość rozwoju, często dzięki działaniu np. w namiestnictwie czy kręgu albo i drużynie wędrowniczej przeżywamy wspaniałe przygody, spotykamy wielu fajnych ludzi, ale przecież to można osiągnąć znacznie mocniej i wiele łatwiej poza harcerstwem. Więc tak naprawdę to iluzja dla nieświadomych.
     Tą prawdziwą, najgłębszą motywacją winno być poczucie służby Polsce. Naszemu krajowi, społeczeństwu i w końcu społeczności lokalnej. Tylko drużynowy wiedzący czym jest harcerstwo dla Polski, czym może być, Mający świadomość jak ogromna odpowiedzialność spoczęła na jego barkach, będzie rozumiał że prowadzenie drużyny harcerskiej to poważna i odpowiedzialna sprawa. Skauting ma moc czynienia ludzi wielkimi. Twierdzenie to zobrazuję moim ulubionym przykładem. Co by nie mówić o Amerykanach to potrafią robić biznes. Zanim wydadzą kasę zawsze starają się zapewnić danemu przedsięwzięciu powodzenie. Takim flagowym przedsięwzięciem jest program kosmiczny. Czy Wiesz, że na 24 ludzi lecących na księżyc w misjach Apollo 9 do Apollo 17, 21 było skautami? Tak jak i 10 z 12 ludzi którzy fizycznie chodzili po powierzchni księżyca. Również 3 członków załogi Apollo 13 to skauci (warto zobaczyć film)... Amerykanie od dawna wiedzą, że najsłabszym ogniwem w tak skomplikowanych przedsięwzięciach jest człowiek. Więc gdzie szukają najlepszych ? Skauci nie zawodzą...
     Wracając do tematu motywacji. Drużynowy mający świadomość wpływania na ludzkie życie, nie potrzebuje, tak naprawdę, innych motywacji. Patrząc wkoło, widząc ogrom zła, głupoty ludzkiej, biedy i cierpienia wie, że ma moc zmieniania ludzkich losów. Oczywiście największy problem jest z mierzalnością, bo jak udowodnić że dość gwałtowny i energiczny Jurek, dzięki 2 letniej bytności w drużynie harcerskiej nie został pijakiem lejącym dzieci i żonę przy każdej okazji, no jak ? A takie właśnie są fakty.
     Budując w młodych ludziach poczucie własnej wartości, bronisz ich w przyszłości przed potrzebą wyścigu szczurów, udowadniania innym czegokolwiek, bycia lepszym od innych... Tym samym bierzesz udział w tworzeniu człowieka wolnego, który nic nie musi a jeśli do tego posiada właściwe wartości to świat będzie sporo lepszy.
     Tak więc pokrótce opowiedziałem o celu będącym najlepszą chyba motywacją dla świadomego drużynowego. Nie potrzeba zjazdów, zlotów, ewentów czy listów. Fajnie jak są ale jeśli to one maja być motywacją to coś jest nie tak. Służba Polsce i bezpośrednia dla niej praca od najmłodszych lat życia. I to służba prawdziwa a nie wyimaginowana... TO PRAWDZIWA I AUTENTYCZNA MOTYWACJA
     A co wynika z takiego a nie innego celu? Oczywiście właściwe zorganizowanie pracy harcerskiej.
     Jeśli celem jest wychowanie dobrego obywatela, mającego swoje miejsce w społeczeństwie, posiadającego właściwe wartości, pozbawionego dziwnych obciążeń psychicznych to oczywistymi stają się kierunki pracy wędrowniczej.
     To właśnie po drużynie wędrowniczej człowiek wchodzi w pełni w dorosłe życie. To podczas pracy wędrowniczej młody człowiek poszukuje swojego miejsca w społeczeństwie (znaki służb) To tam i wtedy powinien w pełni zrozumieć poczucie służby jakie powinien mieć każdy prawdziwy harcerz. To samo poczucie służby którego brak wśród większości urzędników państwowych powoduje taką a nie inną sytuację w naszym kraju. W Polsce przedwojennej świetnie to rozumiano i nie przypadkiem harcerstwo wówczas było elementem wychowania propaństwowego a na harcerzach polegano... Jak na Zawiszy. Podczas pracy wędrowniczej pracujemy z wykorzystaniem pełnej demokracji co również ma nieocenione znaczenie w dorosłym życiu. Wiedzieć, że należy wybierać i potrafić ocenić kogo i dlaczego.
     Oczywiście idealną sytuacją jest gdy do drużyny wędrowniczej przychodzą harcerze w stopniu ćwika/samarytanki. Umiejętności i przymioty charakteru zdobyte podczas harców będą wielce przydatne wędrownikom podczas ich służb i wyczynów. Pozwalają znacznie podnieść ich poziom. Dlatego tak ważna jest praca z harcerzami.
     Praca w drużynie harcerskiej ma za zadanie przygotować młodego człowieka do bycia wędrownikiem. I jeśli sobie to uświadomimy to oczywistym stanie się również sposób i organizacja pracy w drużynie harcerskiej. Trzeba zawsze pamiętać o celu i o kolejnych ścieżkach po których wędrujemy by osiągnąć w końcu szczyt. Jak to mówią w górach: Kto drogi prostuje ten w polu nocuje. I właśnie dlatego dobrze jest jeśli człowiek przejdzie kolejno każdą ścieżką i pozna każdy zakręt. To się przydaje.
     Te ścieżki i zakręty mamy dokładnie opisane i to właśnie czyni z naszej metody pracy metodę wyjątkową. Jak ktoś nie stosuje tego opisu... Tych podstawowych w pracy z młodym człowiekiem map wędrówki to nie powinien mówić, że pracuje metodą harcerską. Bez tych map i jeszcze własnych małych środowisk działania NIE MA HARCERSTWA, jest partyzantka, bylejakość, tymczasowość i degeneracja metody. Nie ma zastępów i stopni... Nie ma drużyny.
     Chcemy wychowywać określony typ człowieka. Owszem człowiek ten ma być zaradny (jak przeżyje kilka fajnych obozów - będzie zaradny) Ale przede wszystkim człowiek ten musi potrafić planować i realizować plany korygując je łatwo i szybko gdy nastąpi taka konieczność. Ma być elastyczny, pozostając twardym jak skała w dziedzinach tego wymagających. Taki człowiek nie będzie kradł ani brał czy dawał łapówek. Nie będzie wspierał oszustw i machlojek a jeśli zostanie np. sędzią to będzie sprawiedliwy. Jeśli zostanie kolejarzem to nigdy nie spóźni się do pracy bo będzie miał świadomość służby innym, będzie wiedział, że przez jego spóźnienie inni mogą mieć wielkie kłopoty. Będąc lekarzem czy pielęgniarką będzie widział w pacjencie człowieka a nie tylko kolejny przypadek. Będąc urzędnikiem będzie pamiętał, że SŁUŻY, a nie jemu służą. W każdym przypadku i w każdym zawodzie. Tego nie uczy nikt oprócz rodziny i harcerstwa...
     Dlatego organizując prace harcerską drużyny polegamy na sprawdzonej od 100 lat metodzie harcerskiej. Organizujemy pracę w zastępach, bo to daje nam możliwość panowania nad każdym członkiem drużyny i pilnowania by jego rozwój szedł we właściwym tempie i kierunku. Same zastępy zaś pięknie przygotowują młodych ludzi do pracy w grupie, dają im poczucie bezpieczeństwa gdyż mają własną "bandę" uczą pokory i kompromisu. Do planowania pracy i rozwoju każdego naszego człowieka używamy owych map rozwoju czyli stopni... Ale o tym już w jednej z kolejnych części naszego kursu.
     No i teraz czas na kawkę czy herbatkę, zależy co tam wolisz. Ehh najlepsza kawka to tak o 5 rano w tipi, tak na początku października. Ogień sobie wesoło płonie budząc uśmiechy przyjaciół siedzących, czy leżących wokół paleniska. Woda w kociołku lekko sobie bulgoce, ktoś tam się przeciąga, w otworze dymnym z wolna gasną gwiazdy...
     Napij się i Ty, a później przeczytaj tekst jeszcze raz, przemyśl, poszukaj w myślach pytań lub argumentów na to, że coś chyba nie tak napisałem i ... Pisz. Postaram się odpowiedzieć. A wkrótce ciąg dalszy.

Pozdrawiam (a niebo jest błękitne )

Janusz Sikorski

 


Social Sharing: Facebook Google Tweet This

1
sikor dnia września 18 2014 14:11:43

Książeczka już od jakiegoś czasu w składnicach.

Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.