Nawigacja
Maciej Pietraszczyk: "Apteczka dla Gruzji" - duma i... niesmak
Akcję wymyśliliśmy po południu, 10 sierpnia, kiedy razem z przybocznym smsowaliśmy na temat tego, co się dzieje na Kaukazie. Dla mnie było to szczególnie ważne, bo 15 lat temu byłem w Gruzji i przejeżdżałem przez Osetię. Znam miejsca opisywane w komunikatach wojennych. Informacje o bombardowaniu okolic, których się nie widziało są obojętne. Relacje z rejonów znanych działają wstrząsająco! Do tego wypowiedź jednej z gwiazd pomocy humanitarnej, która poprosiła o wpłaty finansowe na konto jej fundacji, bo... "ona nie wie co w ogarniętym wojną kraju jest potrzebne ! ". Śmiech. Na każdej wojnie brakuje dwóch rzeczy: amunicji i opatrunków. A do tego milczenie, bierność harcerstwa. Nie tylko ZHP, ale wszystkich organizacji. Tak, jakby nic się nie działo. Giną ludzie, płoną domy, samolot przypadkowo bombarduje osiem bloków mieszkalnych, a u nas luzik. Szykujemy się do Wędrowniczej Watry. Fajnie będzie !


Bezsilność. Niesmak. Gniew. Wkurzenie. Bunt. Chęć, żeby coś zrobić. Wyjść z kręgu marazmu.




Smsy: "róbmy coś !, "ale co? ", "chociażby zbierzmy apteczki" , "ale to, co zbierzemy, to będzie kropla w morzu, włączmy w to choćby miasto !" . I następne smsy: "zaczynamy akcję APTECZKA DLA GRUZJI!" Wpis na stronę drużyny i Inspektoratu, który tego samego wieczora poszedł na stronę główną serwisu zhp.pl.

Idea była taka, żeby Gruzini dostali gotowe zestawy pierwszej pomocy. Takie, które mogą trafić w zagrożone rejony. Niech każdy harcerz da jedną, swoją apteczkę, to możemy mieć jakieś kilka tysięcy apteczek. To jest coś.


Zaczęło się. Od następnego dnia urywały się telefony. Odzywały się drużyny, hufce, nawet chorągwie. Szczególnie spisały się krakowska, kujawsko-pomorska, łódzka i kielecka. Do działania zgłaszały się środowiska, które wróciły z obozów nawet po zakończeniu akcji. Większość związana z Harcerską Służbą Porządkową i Kręgiem Płaskiego Węzła, ale nie tylko. Komenda "Silesii" rzutem na taśmę zdążyła o naszej akcji zawiadomić uczestniczące w Zlocie drużyny skautowe z zagranicy, mimo że już rozjeżdżały się do domów.
Tego, co uzbieraliśmy było sporo, na objętość dwa metry sześcienne. Moja drużyna ze względu na akcję odwołała swój obóz wędrowny. W sortowaniu i pakowaniu pomogli nam harcerze z innych drużyn stołecznych.
Jako jedyni z organizacji pozarządowych zostaliśmy przyjęci przez ambasadora Gruzji, któremu przekazaliśmy symboliczną apteczkę. Tę, która przyszła jako pierwsza. Z Poznania od Grześka Skrukwy.
To były powody do dumy.

Skąd więc niesmak?
Jedna z naszych instruktorek po wypadku uziemiona w domu usiłowała uruchomić swój hufiec. I co? Ten nie może, tamten chętnie, ale za tydzień, a w ogóle, to kto tym pokieruje i kto zorganizuje ludzi do działania. Dorośli instruktorzy mający prowadzić innych zachowywali się jak zuchy. Stutysięczna organizacja zebrała kilkaset apteczek. KILKASET. Pięćdziesiąt w jedną lub drugą. Kilkaset apteczek, to na skalę takiej organizacji, tyle co nic. Doliczając, że część dały apteki i firmy farmaceutyczne, to rzeczywista zbiórka apteczek dała efekty żenujące. Szczególnie jak na organizację powiewającą "sztandarem" służby i pomocy bliźniemu.


Tydzień po tragedii Gruzji przez Polskę przeszły trąby powietrzne. Naczelniczka poprosiła wędrowników o pomoc ofiarom kataklizmu i co? Lokalne chorągwie stanęły na głowie, a reszta?
Reszta spędzała miło czas na Wędrowniczej Watrze zajęta włóczęgą i dyskusją oraz wpatrzona w przekonanie o własnej wspaniałości. Obojętna na tragedię dziejącą się obok. Śpiąca, nie czuwająca. Nie chodzi mi o to, że należało WW odwołać, ale na litość Boską, można było ten spęd wykorzystać do minimalnej choćby mobilizacji do tego, co jest podstawą programu wędrowniczego, czyli służby. A nawet i zmienić programu zlotu tak, by cała wędrownicza brać przeszła w niedaleki przecież rejon zdemolowany przez trąbę powietrzną i choćby symbolicznie pomogła przy porządkowaniu gruzowisk.

A pamiętam wielką mobilizację w czasie powodzi, czy też w obliczu wojny na Bałkanach. Ale wtedy chyba byli inni harcerze. Nie potrzebujący rozkazu do tego, żeby działać.

Autor: MaciekP


-------------------------------------------------
Nr HR-a: 5/2008

Social Sharing: Facebook Google Tweet This

27
Luke dnia września 25 2008 17:45:31

Hmmm,
Ja rozumiem, że Autor wylewa swoje żale. Pomysł Autora odzew miał słaby, więc trzeba znaleźć wrogów którzy za ten stan rzeczy są odpowiedzialni. Autor niestety jednak chyba się zagalopował – nazywanie Wędrowniczej Watry „spędem” chyba Autorowi wymsknęło się nieopatrznie, wszak Autor sam swoich Obserwatorów na Wędrowniczą Watrę wysłał w piśmie przewodnim rangę Zlotu wychwalając.
Radził bym w przyszłości zwracać uwagę na to co się pisze, niesmak może pozostawiać takie wylewanie żali.

10
MaciekP dnia września 25 2008 18:44:52

Przed napisaniem następnego komentarza proponuję nauczyć się czytania ze zrozumieniem (program szkoły podstawowej).

27
Luke dnia września 26 2008 17:39:04

Rozumiem, że szanowny Autor kontunuje wypisywanie inwektyw, no cóż, szanowny Autorze może by tak bez stosowania argumentów ad personam, Autor by coś na teman spędów napisał?
acha, i jeszcze jedno - wojna z tego co podał PAP i co podaje wikipedia skończyła sie 17 sierpnia a Watra zaczeła sie 25 sierpnia, znaczy co tam Maćku w podstawówce szwankowało matematyka czy znajomość kalendarza. Smile

10
MaciekP dnia września 27 2008 00:27:39

Dlatego napisałem o czytaniu ze zrozumieniem. Akapit dotyczący WW odnosił się do reakcji na trąbę powietrzną, a nie do wojny w Gruzji.
Obrażać się łatwo. Pomyśleć trudniej.

30
PawelKocik dnia września 30 2008 22:53:04

Nie ma co się kłócić i szukać winnych. Należ jednak się zastanowić dlaczego tak się dzieje, że z tak ogromnej organizacji jak nasza było tak niewiele apteczek. Odpowiedź jest prosta : dlatego że jest to organizacja ogromna. Łączność w naszej organizacji kuleje, a to za jej sprawą właśnie odzew o akcji nie dotarł tam gdzie powinien. Nie wystarczy wstawić newsa na stronę zhp, czy chorągwi. Trzeba pójść dalej. Należy podnieść świadomość wielu funkcyjnych, że kanały komunikacji są bardzo istotne. W tym właśnie celu powstało zhp.net.pl z którego niestety osób niewiele korzysta !

10
MaciekP dnia października 01 2008 00:05:31

Masz rację, Pawle. Dziękuję za zrozumienie. Tak, na pewno jest to kwestia kanałów informacyjnych. Ale obawiam się, że także jednak tego, że w ZHP zanikł obecny jeszcze 10 lat temu etos służby. Harcerz teraz ma się dobrze bawić. Nie ma (ja nie widzę) pracy z takimi wartościami jak odpowiedzialność, pożyteczność, wreszcie właśnie służba. Nie mówię, że nie ma tego wcale, ale widać uwiąd. Harcerstwo robi się zdziecinniałe i upupiające.

31
Ika dnia października 02 2008 00:21:27

Zgadzam się z Pawłem - przede wszystkim łączność... Pewnie w niektórych chorągwiach jest z tym lepiej, ale w Podkarpackiej leży i kwiczy. Grunt to usłyszeć o akcji kiedy już się zakończyła...

Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.