Nawigacja
Maciej Pietraszczyk: Współpraca - instrukcja obsługi
Dawno, dawno temu, kiedy bramy Krakowa zamykano na zatrzaski, a smok wawelski zamiast krakowianek zjadał kaszkę, harcerstwo dość skutecznie współpracowało z różnymi instytucjami państwowymi i nie było to bynajmniej "stanie obok wojska na uroczystościach", ale rzeczywista, realna i prawdziwa współpraca. Przykłady można mnożyć zarówno z okresu PRL, jak i przedwojennego. Umundurowany harcerz z drużyny Młodzieżowej Służby Ruchu rzeczywiście zajmował się edukacją i profilaktyką w zakresie ruchu drogowego. Zaś jego starszy o 40 lat kolega z drużyn harcerskich współpracujących z Korpusem Ochrony Pogranicza miał prawo legitymowania osób podejrzanych.

Dziś takie historie brzmią jak bajki o żelaznym wilku. Drużynowy harcerski udający się do instytucji państwowej - Policji, Straży Granicznej, a nawet jednostek wojskowych, choć rzadziej - spotyka się owszem, z życzliwością, ale jest to życzliwość okazywana miłemu, choć upierdliwemu petentowi. Coś na zasadzie "lubię cię, kolego, ale kończ i daj mi pracować". Dobrze jest, jeśli taki komendant czy dowódca zdecyduje pokazać harcerzom trochę "kuchni" służbowej i zorganizuje dla nich pokazy. Ale ile razy można oglądać jak pies ciągnie po ziemi ubranego w śmieszny kostium pozoranta czy też przymierzać kamizelkę kuloodporną? To dobre na raz, może dwa. Ale nie jest to propozycja na program.
Wzajemne niezrozumienie potrzeb i możliwości skutkuje brakiem pomysłów na wspólne działania i zanikiem współpracy. A szkoda, bo wzajemnie możemy oferować sobie bardzo dużo.
Prześledźmy to na przykładzie Straży Granicznej.

Co nas łączy?
- A czego od nas oczekujecie? - pyta często pan komendant drużynowego chcącego współpracować. - Bo wie pan, na patrol to ja was wziąć nie mogę, bo to zadanie bojowe i zawsze coś może się zdarzyć. Granicę też nie bardzo mogę pokazać, szczególnie, że są na niej miejsca niebezpieczne. A poza tym, to jedynie mogę wam pokazać sprzęt i tresurę psa.

Czyżby? W rzeczywistości po kilkuletnim okresie nieufności Straż Graniczna, jak i inne formacje ochrony bezpieczeństwa publicznego dostrzegły korzyści z prowadzenia na dużą skalę działań profilaktycznych i edukacyjnych. Wyrazem tego było powołanie w 2005 roku w Komendzie Głównej SG Wydziału Komunikacji Społecznej, który właśnie ma na celu angażowanie społeczeństwa w realizację ustawowych zadań formacji. Chodzi między innymi o kształtowanie pozytywnego wizerunku SG w społeczeństwie, propagowanie służby w formacji jako sposobu na życie, a także podejmowanie działań edukacyjnych i profilaktycznych mających na celu wskazanie ludziom pożądanych i oczekiwanych zachowań oraz uczulenie społeczeństwa na złe skutki różnego typu przestępczości.

Strasznie to mądrze zabrzmiało, więc tłumacząc z polskiego na harcerski, celem pionu komunikacji społecznej jest takie działanie, żeby:
- przeciętny człowiek postrzegał Straż Graniczną jako coś pozytywnego,
- ludzie chcieli zapisywać się do tej formacji i żeby szli do niej jak najlepsi,
- przeciętny człowiek wiedział, jak zachować się np. podczas przekraczania granicy, co i gdzie wolno, a czego i gdzie nie wolno,
- ludzie wiedzieli, kiedy mają do czynienia z przestępstwem i jak powinni zareagować.

I tu mamy całe ogromne pole możliwości współpracy i współdziałania. W ramach naszych harcerskich zbiórek możemy nie tylko pokazać, że pan funkcjonariusz jest fajny i ma kudłatego psa. Możemy nie tylko ukształtować cechy naszych harcerzy zbliżając ich do modelu preferowanego w formacjach mundurowych - o ile jest to w ogóle naszym celem. Przede wszystkim możemy przekazać naszym harcerzom wiedzę i umiejętności pozwalające im właściwie zachować się w różnych sytuacjach, kiedy będą mieli styczność z prawem. To będzie umiejętność zabezpieczenia mieszkania przed kradzieżą, umiejętność poruszania się po drogach, wiedza, jak zachować się w razie napaści, umiejętność reagowania na przemoc, ale także umiejętność przygotowania dokumentów i samego siebie do podróży zagranicznej lub rozpoznania, że starsza siostra może paść ofiarą handlarzy ludźmi i właściwego zareagowania na zagrożenie (czytaj: umiejętne zawiadomienie odpowiedniej instytucji). Ilość możliwości jest ogromna i od naszej pomysłowości zależy, co wpiszemy do planu współpracy. Ćwiczenie samoobrony, pokazy i odwiedziny na placówkach, to będzie jedynie miły bonusik do czegoś znacznie ważniejszego.

Jak podejść do rozmowy?
Idąc na rozmowę musimy pamiętać, że nasz przyszły partner może nie mieć pojęcia o harcerstwie, a nawet jeśli harcerzem był, to działo się to wieki temu i harcerstwo kojarzy mu się z grami w lesie, apelami, ogniskami, mundurkami (właśnie tak, bo mundur to ma on, a nie "harcerzyki") itp. Dla niego nie jesteśmy partnerem. I naszym zadaniem jest przekonać go o tym, że jest w mylnym błędzie.
Idąc na rozmowę z komendantem placówki przygotuj sobie listę konkretnych propozycji. Nie zaczynaj od razu z wysokiej półki, bo rozmówca cię wyśmieje. Idź małymi krokami. I nie kończ na jednej rozmowie. Przychodź na kolejną, kolejną i kolejną powoli wciągając komendanta do współpracy.

Zgodnie z etapami pracy specjalnościowej zacznij od zaciekawienia. Najpierw musisz w ogóle zaciekawić swoich harcerzy współpracą z SG przekonać ich, że pan i pani w mundurze nie gryzą i są normalnymi ludźmi. Podobnie musisz zaciekawić drugą stronę harcerstwem. A więc przyjmij propozycję pana komendanta, że zrobi dla twoich harcerzy pokazy. Funkcjonariusze nie często mają okazję demonstrować co naprawdę potrafią i każda okazja zaprezentowania się jest dla nich czymś przyjemnym. Ale sam też mu coś zaproponuj. Na przykład wspólne zorganizowanie święta Straży Granicznej, podczas którego harcerze nie będą tylko uczestnikami, ale włączą się np. organizując dla rówieśników grę terenową, strzelnicę pneumatyczną (jeśli macie kogoś z uprawnieniami) czy rowerowy tor przeszkód. Na takim układzie obie strony zyskują: komendant ma nietypową atrakcję na oficjalnej imprezie, ty pokazujesz harcerzy w oryginalny i niekonwencjonalny sposób i możesz przy okazji zrobić nabór.

Kolejnym etapem jest zainteresowanie. Twoi harcerze muszą zacząć się interesować trochę głębiej tematem ochrony granic i służby w SG, a jednocześnie współpracownicy ze Straży Granicznej powinni bardziej zainteresować się harcerstwem. Na tym etapie inicjatywa w dużym stopniu należy do komendanta placówki. Najprawdopodobniej zaproponuje ci spotkanie funkcjonariuszy z harcerzami i pogadankę na temat np. postępowania z psem i zachowania się w razie ataku zwierzęcia. I bardzo dobrze. Twoi harcerze właśnie dowiedzą się czegoś, czego nie wiedzą ich koledzy i rówieśnicy. Będą mieli czym się przed nimi pochwalić. Mało tego, mogą tą wiedzą pochwalić się przed rodzicami, którzy dostrzegą plusy z przynależności dziecka do harcerstwa. Może nawet te korzyści dostrzegą nauczyciele, co poprawi harcerzom pozycję w szkole? Tak, czy tak, jesteście do przodu.
Oczywiście, możesz sam zaproponować temat szkolenia. To mogą być np. zasady przekraczania granic po wstąpieniu Polski do strefy Schengen. Generalnie oprzyj się jednak na propozycjach komendanta placówki. Dzięki temu on wykaże się skutecznym działaniem na polu edukacyjnym, a tobie rosną fachowcy.





Krok dalej, to już specjalizacja. Twoi harcerze teoretycznie wiedzą wszystko. Słyszeli wykłady po kilka razy i obudzeni w środku nocy powiedzą czym się różni Schengen od non-Schengen. I coraz bardziej korci ich, żeby wiedzę wykorzystać w praktyce. Gry terenowe i harce już nie wystarczają. Potrzeba czegoś więcej. Potrzeba umiejętności, którymi można zaszpanować.
Możliwości jest sporo. Od zajęć sportowych, treningów z samoobrony, poprzez strzelnicę sportową, elementy air-soft-gun aż po naukę technik negocjacyjnych i szkolenie służby wartowniczej, czy harcerskiej służby porządkowej, których procedury oparte są na procedurach Straży Granicznej. Co jest ważne: nie zdobywamy umiejętności dla umiejętności. Zdobywamy je w konkretnym celu, aby np. umieć reagować na przemoc, umieć prowadzić negocjacje, czy umieć pełnić wartę na obozie. Staramy się naśladować, ale nie jesteśmy "prawie jak".
Co jest ważne, na tym etapie wsparcie ze strony Straży Granicznej nie musi być stuprocentowe. Wręcz przeciwnie. Komendant będzie dumny, jeśli zobaczy, że swoimi działaniami zainspirował harcerzy, żeby we własnym zakresie ćwiczyli samoobronę czy trenowali z pomocą asg strzelania sytuacyjne obowiązujące w formacji. On nadal postrzega naszą pracę jako zabawę, ale w jego oczach zabawa ta nabiera teraz sensu.
Co ważne, na tym etapie w placówce może pojawić się ktoś, kto będzie się specjalizował we współpracy z harcerzami. To może być nawet były harcerz, który w ten sposób wróci do swoich korzeni działając jako opiekun drużyny z ramienia placówki (oczywiście, ideałem jest sytuacja, gdy drużynowym jest funkcjonariusz).

Wreszcie specjalność. Stajecie się częścią życia placówki. Drużyna używa "granicznej" nazwy, ma "granicznego" patrona i "graniczną" symbolikę. Jej program składa się ze wszystkich omawianych dotąd elementów, do których dochodzi czwarty: działanie. Już nie tylko uczestniczycie w pogadankach, ale sami je prowadzicie. Nie tylko bierzecie udział w imprezach SG, ale zapraszacie SG na swoje imprezy. Nie tylko patrzycie na pokazy SG, ale macie swoje własne zbierając oklaski na równi z funkcjonariuszami. Nie tylko zdobywacie umiejętności, ale przekazujecie je innym, a do tego wykorzystujecie je w praktyce w ramach np. harcerskiej służby porządkowej.
Co więcej, komendant placówki traktując was jak "swoich" pomaga wam w zdobyciu lokalu, miejsca na magazyn, transportu, wyposażenia. Ale, UWAGA! Na żadnym etapie nie mów, że w zamian od formacji czegoś oczekujesz, bo zostaniesz uznany za gościa chcącego żerować na państwowym. Poczekaj, aż komendant sam spyta, co może dla twojej drużyny zrobić.

Jak to robią w Warszawie?
Cały proces może potrwać dwa-trzy lata. W naszym przypadku trwał od 2006 do 2009 roku. Zaczęło się od poproszenia mnie, żeby moja drużyna pomogła obstawić pierwszy Koncert Patriotyczny Orkiestry Reprezentacyjnej SG w Warszawie z okazji Narodowego Święta Niepodległości. Potem, w 2007 roku, wzięliśmy udział w pikniku z okazji Święta Straży Granicznej. W zimie 2008 roku powołany został inspektorat Harcerskiej Służby Granicznej i Ruchu Drogowego Chorągwi Stołecznej ZHP, a od wiosny 2008 roku poszło już jak lawina. Na przełomie maja i czerwca zorganizowaliśmy egzamin na kartę rowerową dla dzieci pracowników i funkcjonariuszy Komendy Głównej i Nadwiślańskiego Oddziału SG. Wtedy po raz pierwszy padło pytanie "czym możemy się odwdzięczyć".
We wrześniu 2008 roku Inspektorat liczył już dwie drużyny. Zalążek trzeciej wziął udział w uroczystościach rocznicowych pod Wytycznem. Obstawa koncertu patriotycznego, to już standard. Podobnie jak pomoc przy imprezach dla dzieci pracowników i funkcjonariuszy SG.
W lecie 2009 roku Straż Graniczna udostępniła nam nieodpłatnie autokar, którym pojechaliśmy na obóz. Poza tym, w dowód wdzięczności zorganizowano nam wycieczkę na granicę. Rok w rok przekazujemy Betlejemskie Światło Pokoju Komendantowi Głównemu SG. We wrześniu 2009 roku na prośbę Nadwiślańskiego Oddziału SG pełniliśmy służbę porządkową podczas pokazów z okazji 5-lecia NwOSG.

Nie ograniczamy się jednak tylko do działań razem ze Strażą Graniczną. Mamy swojego instruktora samoobrony i swoich sędziów strzelectwa sportowego. Nasi instruktorzy prowadzą szkolenia HSP i negocjacji. Straż Graniczna widzi, że nie jesteśmy balastem, ani pasożytem i że korzyści ze współpracy są wzajemne. Oni zyskują tyle samo, co my. I na tym polega współpraca.

Kwestie techniczne
Opisany model budowania współpracy dotyczy Straży Granicznej i jest oparty na doświadczeniach stołecznych drużyn HSG. Ale bez problemu można go zastosować do innych specjalności i innych instytucji. Tak samo możecie podejść do nawiązania współpracy z Policją, Strażą Miejską, Strażą Pożarną, Żandarmerią Wojskową. Zmienią się co najwyżej niektóre tematy szkoleń. Większość elementów pozostanie taka sama. Bez zmian pozostanie też sama procedura wchodzenia krok za krokiem w kolejne etapy współpracy.
Oczywiście, to, jak głęboko zaangażujesz się ze swoją drużyną we współpracę zależy od ciebie i twoich harcerzy. Możesz zostać na etapie zaciekawienia - i to będzie naturalne w przypadku zuchów. Możesz wejść na całość w specjalność - ale tu największe pole do działania mają wędrownicy. Możesz zatrzymać się na specjalizacji lub zainteresowaniu. Decyzja należy do ciebie.


phm Maciej Pietraszczyk


-------------------------------------------------
Nr HR-a: 1/2010

Social Sharing: Facebook Google Tweet This

10
MaciekP dnia marca 04 2010 12:34:49

W piśmie "Straż Graniczna. Magazyn" ukazał się lustrzany artykuł prezentujący kwestię współpracy funkcjonariuszom SG z optyki instruktorów harcerskich.

Magazyn w formacie pdf do pobrania tutaj

Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.