Nawigacja
Tomasz Koprowski: Pod pomnikiem czy na grze terenowej?
[Od redakcji: artykuł ten miał być fragmentem serii publikacji poświęconych sporom jak w harcerstwie powinno się obchodzić święta narodowe i rocznice. Wydarzenia z kwietnia i maja zmusiły nas jednak do odłożenia tego tematu na później, lecz do niego wrócimy w przyszłości. Tekst poniżej należy potraktować jako początek dyskusji, którą chcemy kontynuować na łamach "HR".]

Jestem drużynowym 2 Poznańskiej Drużyny Harcerskiej "Komandorzy" im. Kazimierza Wielkiego. Jej początki sięgają aż 1913 roku - ze względu na jej wiek oraz wykształtowaną przez ten czas tradycję, zarówno ja, jak i jej członkowie czujemy się zobowiązani do kontynuowania oraz pielęgnowania tejże. Nasza drużyna uczestniczyła w niezliczonych ilościach obchodów, rocznic, apeli itp. organizowanych przez władze miasta i województwa.

Jednak po pewnym czasie, jako drużynowy, zacząłem sobie zadawać pytanie: czy te wszystkie imprezy mają sens? Po przeprowadzonej sondzie w drużynie okazało się, że na takich uroczystościach harcerze się nudzą - a co najgorsze, nie za wiele po nich wiedzą na temat upamiętnianej akurat rocznicy... Bo czy dla harcerza może być atrakcyjna uroczystość, która najpierw trwa półtorej godziny w kościele, potem odbywa się 30 minutowy marsz i na koniec co najmniej drugie tyle trwający apel z przemówieniami oficjeli? Dlatego w ostatnim czasie odeszliśmy od świętowania w taki sposób świąt państwowych. Niestety przez pewne środowiska zostało to bardzo źle odebrane, a nawet nazwane "odcinaniem się od korzeni i tradycji"! Tylko po co kultywować tradycję, która nie przynosi wymiernych korzyści wychowawczych, ma być tylko manifestacją na pokaz swego "przywiązania do Ojczyzny", ale w rzeczywistości nie uczy miłości do Niej. Bo czy sam udział w uroczystościach można nazwać patriotyzmem?

Czy nie lepiej zorganizować chociażby zbiórkę z grą terenową, w której ludzie będący na punktach są przebrani w rzeczywiste stroje z czasów związanych z rocznicą i starają się jak najbardziej odzwierciedlić tamten klimat i miejsce grając swoją role? Czy lepiej jest harcerzom słuchać pod pomnikiem o odbiciu więźniów z konwoju w którym był transportowany "Rudy",, czy odegrać taką grę (rekonstrukcje) ? Oczywiście typowe apele poległych są bardzo ważne i maja w naszej organizacji swój urok i miejsce. Najlepiej jest połączyć obydwie formy. Dniem który sam najlepiej pamiętam z harcerstwa z okresu kiedy jeszcze nie byłem instruktorem, był 1 sierpnia na jednym z obozów letnich. Od samego ranka było czuć klimat powstania: poranna gra z zdobywaniem opasek powstańczych i broni, msza polowa w intencji powstańców, apel o godzinie "W" , a po nim kominek patriotyczny. Następnie gra terenowa, a w nocy apel poległych przy grobie powstańców. Zaręczam, że po takim dniu każdy z harcerzy wie, kiedy wybuchło Powstanie Warszawskie i może o nim co nieco opowiedzieć!

Podsumowując - zdecydowanie lepsze dla drużyny jest organizowanie w dniach świąt narodowych i rocznic specjalnych zbiórek z harcerskimi formami pracy, niż bierny udział w uroczystościach składających się standardowo z mszy i apelu pod pomnikiem. Z drugiej jednak strony w oczach części społeczeństwa nieobecność na takich uroczystościach bywa odbierana w kategorii "harcerze nie pamiętają" lub "harcerzy już nie ma", dlatego czasem może być potrzebne uczestnictwo, ale z zachowaniem zdrowych proporcji.

Pwd. Tomasz Koprowski

Social Sharing: Facebook Google Tweet This

Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.