Nawigacja
Starego Wilka Samotnika paradoks "dziesiątki"

Sądząc po ilości postów i wątków na wszystkich możliwych, i niemożliwych tablicach facebooka, internet się nieco przegrzał. Przegrzały się też nieco głowy niektórych druhen i druhów, choć to może wynika z nocnej pory, bo najbardziej sarkastyczne, lub sardoniczne posty pojawiały się około 2-giej w nocy. W najlepsze rozgorzała dyskusja nad zamianą zakazu palenia i picia alkoholu w 10 punkcie Prawa Harcerskiego na wskazanie, by być wolnym od nałogów. Nowa wersja prawa jest dość przemyślana, choć ja zamiast słowa "nałóg" użył bym słowo "uzależnienie". Bardziej oddaje dzisiejsze realia.

 
Pewnie za chwilę emocje opadną, jedni "na zimno", zastanowią się nad przegłosowaną zmianą i jej wprowadzeniem w życie, drudzy zaproponują jako cel - dobrowolność w wyborze abstynencji na wędrowniczo-instruktorskiej drodze.

 

O dziwo, w lawinie postów znalazłem jakże mało głosów rozsądnych - może parę! Wśród nich jedni wyraźnie są zawiedzeni, uważają, że jasny przekaz "nie!" w okresie rozwojowym, poparty niezłomna postawą drużynowego, to najlepszy sposób na pracę z tym punktem w tradycyjnym brzmieniu. Drudzy, rozsądni promotorzy zmiany uważają, że nowe brzmienie 10 punktu zrównuje we wszystkich punktach odniesienie Prawa do postawy wychowawcy i wychowanka w harcerstwie na zasadzie wyraźnego wskazania. Z wiekiem rozwoju to "jest wolny" jest wyraźnym nakazem, który jednak wymaga pracy i przykładu instruktorskiego.

 

Nie zamierzam sięgać za głęboko do historycznych przekazów, eleuterskie źródła zakazu picia i palenia są ogólnie znane, jak też i haniebny dopisek do Statutu z 1958 r., zwalniający kadrę z tego wymogu. Interesuje mnie sytuacja na dziś i na jutro. W światowym skautingu wstrzemięźliwość, nie abstynencja, jest obecna "od zawsze" - Baden Powell wprost napisał, że "skaut nie jest tak głupi, by pić i palić", więc po co zakaz w Prawie Skautowym. Rzecz w różnicach w sytuacji społecznej, nasza porozbiorowa rzeczywistość była szczególna, po planowym rozpijaniu i rozpalaniu społeczeństwa, co powtórzyło się, ale z innego nadania w latach powojennych, że wspomnę kartki na wódkę i papierosy. Takich wyzwań w Europie szukać jak na lekarstwo. Czy dziś już nie ma tej sytuacji społecznej? Cóż, jest, tyle, że ciśnienie innych uzależnień jakby stępiło ostrość tych historycznych. Co ciekawe, Baden Powell wskazywał o wiele obszerniejszy katalog zagrożeń niż polski skauting. Wystarczy sięgnąć po Wędrówkę do sukcesu - tam jest i hazard i narkotyki i...politykierstwo. Ale to już było.
Nasz zakaz w 10 pp działał dość ułomnie, choć opierając się na przekazach i wspomnieniach, do 1939 r. był mocnym narzędziem, probierzem "fasonu i stylu" danego kręgu, czy drużyny. I to było prawidłowe. W Szarych Szeregach z tego punktu zwolniono Grupy Szturmowe, formalnie z przyczyn oczywistych, choć działanie przedwojennego Prawa przywrócono bodaj w 1943 r. Najgorzej stało się później, bo choć utrzymano zakaz, lecz kadra ZHP poczuła się zwolniona z jego przestrzegania, na podstawie wyżej wspomnianej poprawki w Statucie ZHP. Niestety, ton tego "wyłączenia" gdzieś się przebija do dziś, choć raczej w argumentach typu "lampki wina okazjonalnie". Jest dużo gorszy problem, otóż wiele osób uważa, że miarą harcerskiej dorosłości jest "własna interpretacja" zakazu, co zresztą pokazało się w wypowiedziach, a zostało określone hipokryzją. Bo i tak większość, według argumentujących, zakazu nie przestrzegała, z zastrzeżeniem harcerskich zajęć. Teraz w efekcie rodzi się dość uzasadniona obawa, że takie podejście do problemu może być zrozumiane jako...kolejne zwolnienie kadry z przestrzegania Prawa Harcerskiego. Takie głosy prasy już się odezwały, mimo jasnego przekazu rzecznika ZHP.

Chciałbym teraz napisać, jak ja rozumiem tą tak burzliwie kontestowaną i nie do końca rozumianą zmianę. Otóż moim zdaniem, jest to zaostrzenie i dalekie poszerzenie 10 Punktu Prawa. Teraz trzeba będzie bardzo sobie zapracować na skuteczność wychowawczą Prawa. Co ważne, może to nawet wpłynąć na przywrócenie w pełni roli Prawa w metodzie harcerskiej na każdym szczeblu rozwoju.

Może znowu Prawo stanie się punktem odniesienia do oceny rozwoju osobistego, może będzie tym wyznacznikiem "harcerskiego stylu i fasonu" drużyny. Bez wzoru drużynowego i instruktorskiego z pewnością tak się nie stanie. Jeden z bardzo znanych instruktorów harcerskich pół żartem, pół serio kiedyś powiedział - 10 punkt? To najłatwiejszy punkt w Prawie! Zakaz, i już! Trzeba go przestrzegać! Teraz, już nie, teraz trzeba wobec siebie zastosować wskazanie. To teraz najtrudniejszy punkt, bo jego nowa treść musi przenikać całą pracę harcerską, całe życie. I wraca problem wzajemności oddziaływania - przykład wychowawcy musi być nieskazitelny, czyny jasno wytłumaczalne i transparentne. Inaczej instruktor "spali się" w oczach podopiecznych.

Harcerstwo nie może być też polem inicjacji żadnego z uzależnień. Skoro jednym z koronnych argumentów zmiany jest hipokryzja instruktorów, to trzeba tak pracować ze wskazaniem nowego punktu, by nie stało się fałszywie pojmowaną wolnością. A to trudne, zaryzykuję stwierdzenie, że pierwsze od dawna prawdziwe harcerskie wyzwanie. Wiele środowisk może nie przyjąć takiego, jak moje przesłania, ale też i wiele kręgów czy drużyn przyjmie abstynencję, w tradycyjnym harcersko ujęciu, jako jeden ze swoich "znaków firmowych". I dobrze, byle cel był jeden - wolny od uzależnień, po harcersku dzielny, wyczulony na problemy innych, i nieulegający wpływom badenpowellowskich kukułek Obywatel.


Social Sharing: Facebook Google Tweet This

Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.