Nawigacja
W porządku...relatywnie, Jerzego Baryki spojrzenie z ukosa!

W porządku...relatywnie, Jerzego Baryki spojrzenie z ukosa!

 

O rozchwianiu postaw kadry harcerskiej, rozmyciu wartości i ciągłym usprawiedliwianiu czym się da przeróżnych "plam na lilijce" mówi się dużo, ale poza oficjalnym harcerskim nurtem. Że harcerstwo ma coś "za uszami" z upodobaniem pisują przeróżne mniej, lub bardziej wiarygodne media. Bywało to nawet wykorzystywane politycznie, jak bardzo mało rzetelna faktograficznie, zakłamana na zamówienie książka, której tytuł wykorzystałem. (Plamy na lilijce: Spory Światopoglądowe w harcerstwie w latach 1911-1939 Dołęgowska - Wysocka Mirosława)
Tyle wstępu.
Siłą i tradycją harcerstwa była zawsze niezłomność środowisk, drużyn, kręgów, szczepów. Było tak, bo najmocniejszym spoiwem tych wspólnot było życie podług niepisanych zasad każdego środowiska, wywiedzionych wprost z Prawa i Przyrzeczenia, przełożonych na mocny, stabilny przykład wobec młodszych braci i sióstr. Siła ta była tym większa i przekazywalna, im niezłomniej działał właściwy dla większości środowisk jasny, przejrzysty i stabilny obraz harcerskiej postawy.
Ten specyficzny "styl" bycia harcerzem w praktyce przejawiał się jednoznaczną odpowiedzią na oczekiwania otoczenia.
Postawy harcerskie niezwykle silnie oddziaływały na młodzież przez dziesięciolecia - od Orląt Lwowskich, poprzez Spałę, Szare Szeregi, harcerskie podziemie lat 1949-56, po budowanie "tożsamości równoległej" w okresie PRL-u. W tych latach jedno było zawsze bardzo ważne - ideowość i postawy instruktorskie. Tkanka wychowawcza harcerstwa niezwykle czujnie reaguje na fałsz i pozorowanie, na zastępowanie służby instruktorskiej działactwem, zaszczepionym ruchowi z obcych źródeł różnych politycznych "dyspozytorni", niestety również i w ostatnich latach.
Kadra instruktorska w ruchu harcerskim pełni rolę szczególną - ma dawać jednoznaczne świadectwo wartości, które są wskazane w Harcerskim Prawie. Czy dziś tak się dzieje? Otóż niekoniecznie, mam duże wątpliwości. Czasem nieświadomie, ale też i nierzadko całkiem świadomie schodzimy z tropu ponad stuletnich doświadczeń i zasad. Fakt, dziś świat się gwałtownie zmienia, szum "nowych" mediów, problemy współczesnego świata są znakomitą pożywką i usprawiedliwieniem odchodzenia od czegoś, co już niewielu w sposób prosty potrafi określić, potrafi nazwać! Określić w sposób prosty, po harcersku otwarty i przejrzysty w postępowaniu.
Całkiem udatnie mataczymy we własnych organizacjach, przenosimy koszmarne i naganne mechanizmy uprawiania polityki we własne struktury. Gorzej, tworzymy jakieś quasi regulacje, zastępcze zasady, które zamiast pomagać pokrywają w sposób niejednoznaczny brak otwartości i metodyczności w kierowaniu.
Metoda harcerska jest prosta, wykorzystuje naturalne umiejętności, wyłania amatorów-wychowawców o wrodzonych nieraz predyspozycjach do bycia wodzami swych gromad, które bez nich łatwo schodzą na manowce procesu wzrastania i dojrzewania młodzieży. To, co powinno mieć miejsce to dobra droga mistrza i uczniów. Ale przecież to równie delikatna materia, co całe poukładane w miarę porządnie życie społeczne, jeśli takim jest. Jak łatwo porwać te nici, jak łatwo poróżnić, pokłócić, zalać "zamiastkami" przeróżnych modnych nurtów i "wychowawczych wynalazków". 
Jak łatwo jest osłabić i "zamglić" pryncypialne postawy ideowe harcerskiej kadry.
Pryncypialne!
Nie lubimy tego słowa, zbyt często jego znaczenie było nadużywane. A szkoda, bo ruch harcerski ma swoje pryncypia, które obawiamy się po prostu przypominać a nawet stosować.
To proste zasady, nie chcę ich nawet tutaj wyliczać. Ale rozmiękczane naszych pryncypiów jest bolesne, bo dotyczy nas wszystkich. "Cenię sobie...święty spokój, harcerstwo jest apolityczne przecież, mnie to wszystko co się dzieje jest obojętne...", "...cenię sobie wygody życia, te "eleuterskie" wymagania mnie męczą, na zbiórkach zasad nie łamię przecież...to moja prywatność!"
W gawędach nie nawiązujemy wprost do etosu pracy, odpowiedzialności za kraj, rodaków, ale i wszystkich bliźnich, zgodnie z ideą skautingu. Nie, "granic już nie budujemy z serc, a różnice wśród narodów pogłębiamy...". Po raz kolejny sen BiPi zamienia się w nicość. Różnimy się brzydko!
Relatywizujemy, rozmydlamy...
Nieświadomie i bezkrytycznie dajemy się ponosić "kulturce" reklamy czy też bylejakości tysięcy publikacji, choć przy dzisiejszym rozchwianiu zasad wychowawca musi być świadom, że może nie dostrzec "rafy w nurcie badenpowellowskiej rzeki życia" i pozwolić sobie na czyny, żarty, lub rubaszność, które nie są właściwą szkołą i przykładem dla młodszych braci. Ale jeszcze gorsze jest zawiłe tłumaczenie takich, nieuniknionych sytuacji w sposób marny, a przecież lepiej powiedzieć służba, skrewiłem. Ale też są i smętne, dla mnie przygnębiające przypadki. Radosne dobijanie domniemanych adwersarzy po forach i w "swym gronie". Albo choćby stosowanie na swym wallu szyderstwa, kpin i po prostu wykluczania inaczej myślących. Można też, skoro już "po godzinach" alkohol jest dopuszczalny, radośnie to oznajmiać, stosować wulgaryzmy w hasztagach, - dla "swoich" wszak mogę, prywatnie i po zbiórce...
Brak jest wspomnianej na początku siły harcerskiego kręgu, brak autorytetu, ale co najważniejsze - jedności, zrozumienia i tolerancji, to poważny problem, bo skutki złego wychowania młodego pokolenia widać - fałszywym prorokom i upiorom przeszłości nikt tamy nie stawia. Młodzież za nimi idzie, nie widząc zła!


Nie patrzcie dawnych krzywd,

Nie patrzcie cudzych wad,

Młodzieńczym węzłem serc

Opaszcie cały świat”.

Olga Małkowska


 
Czy jeszcze jest czas na przebudzenie?

 

Jerzy Baryka, harcmistrz.


Social Sharing: Facebook Google Tweet This

Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.