Nawigacja
Mysiek: OBÓZ HARCERSKI MUSZAKI 2008
"OBÓZ HARCERSKI MUSZAKI 2008"

Wynurzam się z głębi lasu wstępuje na łąkę, niedaleko znajduje się jezioro, do najbliższych zabudowań mam kilka kilometrów. To tu - pomyślałem, lepszego miejsca na obóz nie znajdziemy. W ten sposób rozpoczęło się ustawianie małego obozu na południu ziemi Warmińskiej, obozu, który miał zmienić nasze całe myślenie o organizacji obozów. Zmienić, bo takiego obozu w Hufcu nie widziano, od co najmniej 10 lat, a mało osób pamięta, co było 10 lat wcześniej.

Punkt 1. Planowanie i konsultacje.
Czyli szukanie kontaktów, pomocy i najcenniejszego, czyli wiedzy: jak ten obóz ugryźć żeby grało i było ok. Z pomocą przyszedł nam Olsztyński ZHR oraz Krąg Płaskiego Węzła. Łatwo nie było: Hufiec z założenia wspierający działania drużyn nie chciał o tym obozie nic słyszeć i tu wygrała zawziętość 3 osób. Kolejne przeciwności losu pokonywaliśmy jak rozpędzony pociąg pokonuje kolejne kilometry, a pomoc udzielona nam przez druhów i druhny była o tyle ważna, co jedyna. Ostatecznie bilans organizacyjny, nieco spóźniony, bo zakończony 2 dnia obozu, zamknął się w 6 miesiącach. Za rok będzie łatwiej.

Punkt 2. Obóz
Sam obóz nie wyróżniał się niczym specjalnym, 35 osób, sami harcerze zamknięci pomiędzy 4 ścianami lasu, w pobliżu jezioro, stara baza wojskowa i największy poligon w tej części kraju(niestety nieczynny). A na obozie: studnia wkopana w ziemię a na jej zwieńczeniu pompa typu wojskowego to wszystko umocowane na podeście, z podestu wychodziły węże w różne strony obozu: do umywalni, kuchni, zmywalni i obieralni. Kuchnia jako typowa 10-ka z dodatkowym przedłużeniem dachu, czyli tzw. wiata gdzie były parniki, piec obozowy, oraz punkt wydawania posiłków. Za kuchnią magazyn suchy oraz ziemianka, która głębokością sięgała prawie do wód gruntowych. Wejścia do obozu strzegła wartownia. Należy dodać, że do budowy obozu używaliśmy tylko żerdzi, i nie korzystaliśmy z gotowych mebli. Nieopodal kuchni znajdowała się jadalnia. Trochę dalej obóz mieszkalny, pomiędzy były toalety oraz łazienka. Tyle w sprawach architektonicznych.
Program obozowy został podzielony na drużyny, mało zajęć wspólnych, głównie praca w zastępach. Kwaterkę rozpoczęliśmy 5 dni wcześniej, prawie cała 82 ODH oraz dwie osoby z 25 OGDH "Widmo" ruszyły w kierunku Muszak w celu budowy naszej bazy obozowej. Przez pięć dni zmagali się z deszczem oraz zmęczeniem by w ciągu 5 dni postawić prawie cały obóz. Reszta należała do uczestników, czyli budowa pryczy oraz półek w namiotach, koszy na śmieci i tablicy informacyjnej. Następnie rozpoczął się właściwy program, dziewczyny z 125 OWDH "Widmo Avis" skupiły się na opanowaniu podstawowych technik harcerskich, chłopaki z 25 OGDH "Widmo" rozpoczęli pracę nad swoją wymarzoną kuźnią do produkcji noży, a 82 ODH skupiła się na przyswajaniu technik podchodzenia, szkicowania map oraz prowadzenia łączności. Co jakiś czas nasz ratownik organizował zajęcia dla poszczególnych zastępów od uczenia ich sztuki masażu, przez pływanie na rafcie, po podstawy kaskaderki. Dodatkowo na jeziorze, podczas kąpieli douczał uczestników, jak skutecznie pływać. Zdarzały się mecze w piłkę koszykową oraz w piłkę nożną. 82 ODH jednej nocy wyjechała podejść niedaleki obóz z Przasnysza, bez większych sukcesów. Każda drużyna odbyła swoją wędrówkę, my skupiliśmy się na przejściu szlaku po byłym poligonie. Obejrzeliśmy budynki, na których GROM ćwiczy dynamiczne wejścia do pomieszczeń. Obejrzeliśmy wioski zrównane z ziemią przez wojsko zajmujące ten teren. Schronienie znaleźliśmy w starej wieży kościoła w Małdze, jedynej pozostałości bytności ludzkiej w tych stronach.

Punkt 3. Podsumowanie
Najtrudniejszy i najważniejszy punkt każdej akcji. Obóz zaliczony do udanych, jednak w przypadku braku odpowiedniej ilości kadry wstrzymywałbym się z organizacją takowego. Dużo problemów logistycznych zostało rozwiązanych, wiele osób nauczyło się pozytywnie kombinować, wielu harcerzy stało się prawdziwymi harcerzami(Harcerz to ten, co był na jednym prawdziwym obozie harcerskim) w tym również i ja. Szkoda tylko, że obóz ten nie został jakoś pozytywnie przyjęty przez komendę hufca, ani po jego zakończeniu nikt nie dał nam do zrozumienia, że odwaliliśmy kawał dobrej roboty. Szkoda tych świerków wyciętych z lasu na żerdzie, szkoda tych wcześniejszych lat harcowania, podczas których na taki obóz nie trafiłem. A najbardziej szkoda byłoby min dzieci i młodzieży, które na ten obóz pojechały, gdyby się na nim nie znalazły.

Mysiek


-------------------------------------------------
Nr HR-a: 4/2008







Social Sharing: Facebook Google Tweet This

10
MaciekP dnia września 03 2008 14:46:18

Na niejednym obozie prawdziwym byłem, a u ciebie nauczyłem się czegoś nowego. Smile Dobra robota.

Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.