Nawigacja
Piotr Niwiński: Obozowy problem wychowawczy
Kwadrans spóźnienia
Rok temu zbiórka Rady Szczepu została zwołana 31 sierpnia. Jak co roku przemierzałem znajomy szkolny korytarz koło stołówki, ku niedawno odmalowanym drzwiom szczepowej harcówki. Nikt specjalnie mnie nie zawiadamiał , ale od lat niezmiennie, w ten dzień odbywała się powakacyjna Rada. Tyle już lat minęło mojej przynależności do Szczepu, że nie spodziewałem się specjalnie żadnych nowości - po prostu mogłem z dużą dozą prawdopodobieństwa powiedzieć, o czym na Radzie będzie mowa. Chyba te właśnie refleksje spowodowały, że spóźniłem się kwadrans, czego oczywiście nikomu nie zalecam. Moje przypuszczenia częściowo się sprawdziły bo przewidywany program zbiórki przyjęty przez jej uczestników, nie odbiegał od wieloletniej tradycji.
Ocena AL
Pierwszy punkt Rady przewidywał ocenę przebiegu akcji letniej Szczepu. Następne sprawy rekrutacji, obsady funkcji w drużynach, ...i oczywiście punkt najciekawszy, kryjący niespodzianki, pod hasłem "sprawy różne". Niezbyt uważnie słuchałem sprawozdania kadry obozu. Na ogół wszyscy byli z /ubiegłorocznego już/ obozu zadowoleni, Bardzo młoda, niedoświadczona
kadra dobrze sobie poradziła z pierwszym poważnym zadaniem instruktorskim - co zgodnie potwierdzili wizytatorzy i szczepowa starszyzna, która obóz odwiedziła.
Głos Druha Ratownika.
Nieoczekiwanie, w zgodnym chórze pochwał zelektryzował mnie głos obecnego na Radzie ojca jednego z harcerzy. Tatuś ten znalazł się na obozie w charakterze ratownika, a prócz posiadanych uprawnień, legitymował się jeszcze harcerską przeszłością. Druh Ratownik zwrócił uwagę Rady na jeden z obozowych zastępów, którego postawa wzbudziła wcześniej negatywne opinie harcerzy i kadry.

Chodziło o to, że ciągłe kłopoty członków tego zastępu z porządkiem , punktualnością i wywiązywaniem się z obowiązków, spotykały się jedynie z potępieniem reszty obozu. Według słów druha ratownika - nikt nie wyciągnął "braterskiej dłoni" do młodych adeptów harcerstwa. Zamiast pomocy i życzliwej opieki - surowe dyscyplinowanie różnymi, "obozowymi" sposobami. Wywiązała się po tej wypowiedzi dość żarliwa polemika, gdyż niezbyt się młodzi instruktorzy chcieli zgodzić z tak sformułowanymi zarzutami.
Kłopoty z "Harnasiami"
"Harnasie" widzieli od pierwszego dnia obozu jak wszyscy razem zgodnie pracują, co stanowi o obozowym klimacie, jak trzeba stosować się do ogólnie przyjętych zasad porządkowych i obowiązującej dyscypliny,
"Skoro ktoś nie chce się dostosować do naszych norm, a nawet je zakłóca swą biernością i niechęcią, to niech lepiej odejdzie" - stwierdził jeden z przybocznych.
Od słowa, do słowa sprawa zastępu "Harnasi" przerodziła się w poważną analizę postaw i zachowań każdego z harcerzy, którzy ten zastęp tworzyli Sięgnięto do pracy śródrocznej - gdyż okazało się że już wtedy nie wszystko w zastępie było w porządku. Niewiele brakowało, by w połowie roku zastęp rozpadł się na dwa mniejsze, zgodnie z istniejącą linią skłócenia. Podziałowi zapobiegł druh Drużynowy, który poznał dobrze wszystkie wewnętrzne konflikty w tym zastępie. Błąd jednak polegał na tym, że przed wyjazdem na obóz letni drużynowy nie powiedział o niebezpieczeństwie odnowienia się konfliktu komendantowi obozu. Nie mówiąc już o tym że była szansa na ...dwa zastępy !
Tak więc skłócony wewnętrznie zastęp wyjechał na obóz, gdzie popełniono kolejny błąd, nie analizując sytuacji jaka się wytworzyła.
Sądzę, że jest to dość typowa sytuacja w niejednej drużynie. Chodzi mi o to by wśród przeróżnych problemów wynikających z organizacji pracy zespołu harcerskiego nie stracić z pola widzenia problemów wychowawczych jakie mogą wyniknąć z relacji między członkami drużyny. Oddziaływania większego zespołu harcerskiego jakim jest drużyna na tworzące ją zastępy nie muszą mieć charakteru bezwzględnej presji np. wtajemniczonego otoczenia na nowicjuszy. Są to przecież osoby wymagające nie twardej "szkoły życia" a braterskiego wprowadzenia w krąg. Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że metoda " dostosowywania za wszelką cenę" spowodować może bojkot u nowicjuszy, nawet nie w pełni świadomy, bo będzie te najczęstsza reakcja obronna na pierwsze harcerskie niepowodzenia. Jak w końcu ma zareagować nowa harcerka, czy harcerz na surowe represje porządkowe na obozie, czy niekończące się połajanki na Radach, jeśli nikt życzliwie nie wskaże, jak niepożądanych sytuacji uniknąć?
Nietolerancja
Bardzo czysto młodzi funkcyjni są nietolerancyjni i nieobiektywni. Traktują równą miarą weteranów i nowicjuszy, choć przecież ci ostatni niejako "z urzędu" zasługują na kredyt zaufania.
W końcu w czasie Rady Szczepu, którą przywołałem w tej gawędzie, ktoś z dyskutantów powiedział, że jeśli funkcyjny jedną ręką już grozi winowajcy w jakiejś konfliktowej sytuacji, to drugą rękę musi wyciągnąć równocześnie z pomocą.
Refleksje po Radzie
Cała ta historia nasunęła mi jeszcze parę innych refleksji o przeróżnych anomaliach życia społecznego, które wkradają się niepostrzeżenie w naszą harcerską codzienność. Warto sobie może w naszych wędrowniczych zespołach uświadomić pewną zasadniczą prawdę, że harcerski system pracy - to w bardzo dużym stopniu system społeczny jaki nas otacza. Rolą nas, drużynowych, instruktorów jest uświadamianie sobie wszystkiego tego, co złe w naszym codziennym życiu społeczeństwa, po to by w kierowanych przez nas drużynach nie było już tych zjawisk. Ale uwaga! Nie chodzi o to to by chronić naszych harcerzy przed surowym życiem! Chodzi mi o to by świadomie i wspólnie oddzielać to co jest nam obce. Skoro chcemy "zmieniać świat na lepsze" to musimy wspólnie nauczyć się widzieć wokół siebie i w nas samych zarodki wszelkiego zła. Czyż nie tolerujemy na naszych obozach, zbiórkach, rajdach, postaw wysoce sprzecznych z harcerskimi ideałami? Czy obojętność, czasem nawet okrucieństwo wobec innych ludzi znikają, gdy włoży się mundur?
Czy nie przenosimy do zespołów harcerskich formalizmu, biurokracji, urzędniczej "nowomowy" tłumacząc pokrętnie - że lepiej by harcerze ..."uczyli się życia " , bo to "normalne" . Cóż za bzdura ! Miast uczyć postaw aktywnego sprzeciwu wobec zła, mamy wychowywać bezduszne, konformistyczne kukły zgodne w swym postrzeganiu rzeczywistości z tym co dziś najgorsze !
Wartości, których brakuje
Są to sprawy może dość prozaiczne, a przecież warto by też wspomnieć i o innych wartościach, nazywanych niekiedy "wyższymi", choć moim zdaniem wszystkie wartości są ważne jednako. Chodzi mi o wrażliwość, poczucie piękna, przyjaźni, miłości - czyli to wszystko, co często młodzież pokrywa maską kpiny, czy wręcz cynizmu. Właśnie krąg harcerski powinien być tym miejscem, w którym chyba najłatwiej znaleźć sytuacje sprzyjające wyzwalaniu się tych wartości. Trzeba jednak świadomie dążyć do tego, by życie drużyny było na tyle bogate, aby nie zabrakło okazji dla powstawania więzi prawdziwie braterskich, a nie służbowych, czy też regulaminowych jak chce bardzo wielu instruktorów, kodyfikując harcerstwo wzdłuż i wszerz podług kolejnych instrukcji i schematów.
Obóz całomiesięczny to więcej niż rok pracy Drużyny. Nawet jeśli z powodu braku pieniędzy trwa krócej - nie zmarnujcie tej szansy !

Biały Niedźwiedź


-------------------------------------------------
Nr HR-a: 1/2008

Social Sharing: Facebook Google Tweet This

Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.